Opuściła
nas w czasie, kiedy na łące kwitną jeszcze kwiaty, więc ni
z
tego ni z owego zima przyszła.
Przytul
Ją do Swego serca wędrowcze, a może i Tobie lżej będzie
w tej podróży.
LIST
A te patyki wyrosły z konarów,
które źli ludzie odrąbali drzewom.
Bo konary miały jeszcze trochę
jedzenia i chciały jeszcze spotkać wiosnę.
A ja byłam niedobra i zabrałam
trochę tych patyków do domu i do pizzerii.
Lubek powiedział, że z tych
patyków to już nowe drzewka nie wyrosną.
To ja myślę, że w wazonie też
im jest dobrze, bo mają dużo wody i niektóre
to mają nawet trochę
słoneczka.
A ludzie jak zobaczą te bazie,
to pomyślą sobie: „Ale fajnie. Już jest wiosna”.
I może już nie będą chcieli
odrąbywać drzewkom całych konarów,
ani małych patyków.
A jutro jadę do Lublina, żeby
spotkać się z panem, którego nigdy jeszcze
nie widziałam. Tylko raz
rozmawiałam z nim przez telefon.
Jak ja z tym panem pogadam po
łacinie, to on mi napisze ocenę w indeksie.
Bo on ma taką pracę. Szkoda mi
go, bo chyba nie jest bardzo zły.
To musi być bardzo nudne –
ciągle wpisywać oceny w indeksie.
Już więcej mi się nie chce
pisać, bo boli mnie głowa.
Cześć.
Ania.