LEONARD COHEN

 

 

PIEŚNI

MIŁOŚCI

I NIENAWIŚCI

 

 

 
Wielkie dzięki dla Leonarda Cohena  za kawał świetnej poezji i

muzyki, a także dla Maciejów – Karpińskiego i Zembatego za

wspaniałe przekłady.                                                      

Pieśni opracowane na gitarę zostały dla ułatwienia podkreślone

- te właśnie pieśni gram i śpiewam z największą frajdą.                                                            

 

                                                                                Sylwek Szweda

 

 

      *

 

1. ALLELUJA (Hallelujah)

2. CZY TO JEST TO, CZEGO CHCIAŁAŚ ? (Is This What You Wanted)

3. DEMOKRACJA (Democracy)

4. DIAMENTY W KOPALNI  (No Diamonds In The Mine)

5. DZISIAJ TU, A JUTRO TAM  (Passing Thru)

6. DZISIAJ W NOCY BĘDZIE FAJNIE  (Tonight Will Be Fine)

7. GARSTKA SAMOTNYCH BOHATERÓW (A Bunch Of Lonesome Heroes)

8. GOŚCIE (The Guests)

9. HOTEL CHELSEA NR 2  (Hotel Chelsea # 2)

10 JEDNO Z NAS NIE MOŻE SIĘ MYLIĆ  ( One Of Us Can Not Be Wrong)

11.JEŚLI WOLA TWA (If It Be Your Will)

12.JOANNA D’ARC (Joan Of Arc)

13.KIM JESTEM, TY WIESZ  (You Know Who I Am)

14.KOŁYSANKA MYŚLIWEGO  (Hunter’s Lullaby)

15.KTO W PŁOMIENIACH  (Who By Fire)

16.LAWINA  (Avalanche)

17.LOVER, LOVER, LOVER
18.MADONNA SAMOTNOŚCI (Our Lady Of Solitude)
19.MALEŃKA, NIE WOLNO SIĘ ŻEGNAĆ W TEN SPOSÓB

     (Hey, That’s No Way To Say Goodbye)

20.MIŁOŚĆ WOŁA CIĘ PO IMIENIU (Love Calls You By Your Name)

21.NAUCZYCIELE  (Teachers)

22.OKNO (Window)

23.OPOWIADANIE IZAAKA  (Story Of Isaac)

24.PARTYZANT  (The Partisan)

25.PRAWDZIWA MIŁOŚĆ NIE ZOSTAWIA ŚLADÓW

     (True Love Leaves No Traces)

26.PRAWO (The Law)

27.PTAK NA DRUCIE (Bird On The Wire)

28.RZEŹNIK (The Butcher)

29.SIOSTRY MIŁOSIERDZIA  (Sisters Of Mercy)

30.SŁYNNY NIEBIESKI PROCHOWIEC  (Famous Blue Raincoat)

31.STRZĘP PRÓBY KOSTIUMOWEJ (Dress Rehearsal Rag)

32.ŚMIERĆ DZIWKARZA (Death Of Ladies Man)

33.TAŃCZ MNIE PO MIŁOŚCI KRES  (Dance Me To The End Of Love)

34.ULICZNE OPOWIEŚCI (Stories Of The Street)

35.WCIĄŻ WOJNA TRWA  (There Is A War)

36.WSPOMNIENIA  (Memories)

37.W TAJNYM ŻYCIU MYM (In My Secret Life)

38.WYDAJE SIĘ TAK DAWNO, NANCY  (Seems So Long Ago, Nancy)

39.ZABIERZ TĘSKNOTĘ  (Take This Longing)

40.ZAMGLONE ŻYCIE (The Smokey Life)

41.ZABŁĄKANY KANADYJCZYK  (The lost Canadian)

42.ZA PIĘKNEM WĘDROWAŁEM  (Came So Far For Beauty)

43.ZDRAJCA (The Traitor)

44.ZUZANNA  (Suzanne)

45.ŻONA CYGANA  (Gipsy’s Wife)
 
*
 
- WIERSZE

- SŁOWO O LEONARDZIE COHENIE

 

 

 

 

 

1. ALLELUJA

(„Hallelujah”)

 

C G

 

      C                     a

Tajemny akord kiedyś brzmiał

         C                         a

Pan cieszył się, gdy Dawid grał

F                    G                          C   G

Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje

      C                       F             E

Kwarta i kwinta szło jak z nut

          a                           F

Raz wyżej w dur, raz niżej w moll

            G                 E                a

Nieszczęsny król ułożył – alleluja

 

              F            a

      Alleluja, alleluja

              F           CGC G

      Alleluja, alleluja

 

 

Na wiarę nic nie chciałeś brać

Lecz sprawił to księżyca blask

Że piękność jej na zawsze Cię podbiła

Kuchenne krzesło tronem Twym

Ostrzygła Cię już nie masz sił

I z gardła Ci wydarła – alleluja

 

Dlaczego mi zarzucasz wciąż

Że nadaremno wzywam Go

Ja przecież nawet nie znam Go z imienia

Jest w każdym słowie światła błysk

Nieważne, czy usłyszysz dziś

Najświętsze, czy pęknięte – alleluja

 

Tak się starałem, ale cóż

Dotykam tylko, zamiast czuć

Lecz mówię prawdę, nie chcę was oszukać

I chociaż wszystko poszło źle

Przed Panem Pieśni stawię się

Na ustach mając tylko - alleluja

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej  Zembaty

 

 

 

 

 

2. CZY TO JEST TO, CZEGO CHCIAŁAŚ ?

(„Is This What You Wanted”)

 

 

       A                A7         D   D7                        A

Ty byłaś obietnicą o świcie,  ja następnym rankiem

       A            A7                 D     D7                            A           A7

Ty byłaś Jezusem Chrystusem,  ja nędznym lichwiarzem

       D                                  D7 A                              A7

Ty byłaś zmysłową kobietą,  a ja Zygmuntem Freudem

        D                                          D7A                              E7                                    

Ty byłaś manualnym orgazmem,  a ja niewinnym chłopcem.

 

                           fis    

Ref.  Czy to jest to, czego chciałaś

                   E                                  fis

         Ten dom, który jest nawiedzany

                      E                            A   A - Gis

         Przez widma – ciebie i mnie ?

                           fis

        Czy to jest to, czego chciałaś

                  E                                   fis

         Ten dom, który jest nawiedzany

                      E                             A

         Przez widma – ciebie i mnie ?

 

 

Ty byłaś Marlonem Brando, a ja Steve McQueen’em

Ty byłaś szarą maścią, a ja wazeliną

Ty byłaś Ojcem Współczesnej Medycyny, a ja porannym klinem

Ty byłaś kurwą, Bestią Babilonu, a ja Rin Tin Tinem

 

Jesteś stara i siwa, a ja ciągle chłopcem

Wciąż pożądasz wielu, a ja sypiam z jedną

Zwyciężyłaś samotność, mnie przychodzi to trudniej

Mówisz, że mnie nie kochasz, ja rozpinam twą suknię

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 
3. DEMOKRACJA

   („Democracy”)

 

 

Przez dziurę w powietrzu wdziera się

z tamtych nocy na placu Tiananmen.

Z uczucia, że to jest,

nierealna raczej rzecz,

lub realna – lecz tu nie ma jej.

Z wojen ładu z nieporządkiem,

z wycia syren w noc i dzień;

z żaru ognisk dla bezdomnych,

z żużlu, w którym spłonął gej:

Nadchodzi Demokracja do krainy tej.

 

Nadchodzi przez pęknięcia ścian,

pośród wieszczych alkoholu fal;

i kazania, które Bóg

włożył do Jezusa ust,

a którego nie rozumiem nawet ja.

Nadchodzi z wielkiej ciszy,

która nad zatoką trwa,

z głębi serca Chevroleta,

krew w smarze tłucze się:

Nadchodzi Demokracja do krainy tej.

 

Nadchodzi ze smutku ulic miast,

ze świętych miejsc spotkania wszystkich ras;

I z tych samobójczych kłótni,

które trwają w każdej kuchni,

kto dziś będzie usługiwał, a kto jadł.

Z źródeł niezadowolenia,

z modlitw kobiet, świętych słów,

z bożej chwały na pustyni

tutaj i daleko gdzieś:

Nadchodzi Demokracja do krainy tej.

 

Więc płyń, więc płyń,

Potężny Statku nasz !

przez Rafy Chciwości

do Wybrzeży Miłości

wśród Nienawiści Skał

więc płyń, więc płyń

więc płyń

 

Do Ameryki puka bram,

kolebki dobra oraz zła.

Tu znają rzeczy skalę,

tu części są na zmianę,

tu trwa spirytualna gra.

Z rodziną dzieje się tu marnie,

a samotni twierdzą, że

serca muszą być otwarte:

Nadchodzi Demokracja do krainy tej.

 

Nadchodzi od mężczyzn i kobiet;

maleńka, znowu będę kochał cię.

Zagłębiony w ciebie tak,

że aż rzeka zacznie łkać.

Słowo Amen zaś wypowie górski żleb.

Nadchodzi, jak przypływu wir

Księżyc na niebie drży.

Królewska, tajemnicza

Zalotnie stroi się:

Nadchodzi Demokracja do krainy tej.

 

Więc płyń, więc płyń

potężny Statku nasz !

przez Rafy Chciwości

do Wybrzeży Miłości

wśród Nienawiści Skał

więc płyń, więc płyń

więc płyń

 

Sentymentalny z wiekiem robię się:

Kocham ten kraj, choć w scenografii złej.

Nie jestem z lewej ani z prawej,

we własnym domu w nocy bawię,

topiąc wzrok w ekranu mętnym szkle.

Lecz w uporze trwam jak śmieci wór.

Czas rozkładu nie oznacza już,

jestem wrakiem, który trzyma wciąż

bukiecik w dłoni swej:

Nadchodzi Demokracja do krainy tej.

 

 

Przełożył: Maciej Zembaty

 

 

 
 
 
4. DIAMENTY W KOPALNI

(„No Diamonds In The Mine”)

 

 

       A                               G                         A

Kobieta w błękitach okrutnej zemsty chce

          A                                         G                            A

Mężczyzna w bieli – to ty, przyjaciół ma wciąż mniej

                     A                                     G           A

Wszystkie rzeki wypełnia starych puszek rdza

                  A                                      G      A 

A w twej Ziemi Obiecanej pożar trawi las

 

 

         E           D                                   A

Ref.  Nie ma już żadnego listu w skrzynce !

           A          D                                             A

         Nie ma już twych winnic pośród wzgórz !

           A          D                                      A

         Nie ma już cukierków w bombonierkach wszystkich twych !

                    A                   E                   A

         I diamentów w kopalni nie ma już !

 

 

Więc powiadasz, że twój miły odniósł wiele ciężkich ran

W związku z wyżej wymienionym dość poważny kłopot mam

Sam widziałem, jak pożerał żywcem jedną z pań

Kiedy Pierwsi Chrześcijanie umierali w paszczy lwa

 

Ach, nie jest zbyt wygodnie w kotle czarownicy tkwić

Dezynfekcja wrzącej smoły nie pomoże nic a nic

Rewolucji Wielka Chluba energiczny pewien gość

W zabijaniu własnych dzieci wytresował kobiet moc

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 
 
 
5. DZISIAJ TU, A JUTRO TAM

(„Passing Thru”)

 

         C                                         F                        C

Zapytałem raz Jezusa, czy nienawiść w sercu ma

              C                                        G7

do ludzkości, co skazała go na krzyż ?

            C                 C7                       F                     C

- O miłości lepiej mów, nie mam czasu bywaj zdrów;

        C                     G           G7     C

tyle jeszcze do zrobienia, muszę iść. Tak jak ty !

 

                      C

Ref.  Dzisiaj tu, jutro tam

                                               G7

         każda radość krótko trwa,

                           F               C

         Dobrze z sobą było nam,

                          C                     G       G7     C   G7

         więc śpiewajmy: dzisiaj tu, a jutro tam

 

 

Kiedy Adam raj opuszczał z jednym jabłkiem w dłoni swej,

zapytałem go, co dalej będzie z nim ?

- Będę orał, sadził, siał, o Kaina syna dbał.

Teraz całkiem sam zostałem, muszę iść. Tak jak wy !

 

Byłem razem z Waszyngtonem, gdy na chłodzie z armią drżał

i spytałem, w imię czego cierpią tak ?

- Bo kiedy człowiek rację ma, nawet życie za nią da,

choćby wiedział, że odejdzie tak czy siak.

 

Kiedy Franklin Roosvelt konał, usłyszałem jego głos,

Rzekł: - „Z tej wojny zjednoczony wyjdzie świat.” –  Stary dureń !

Bo czy Rosjanin, czy wuj Sam, każdy z nas jest taki sam,

Jedna droga – dzisiaj tu, a jutro tam.

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty 

 

 
 
 
6. DZISIAJ W NOCY BĘDZIE FAJNIE

(“Tonight Will Be Fine”)

 

               A                                        E                     A

Czasem łapię się na tym, że się grzebię w przeszłości

              A                                         E             A

Przysięgaliśmy sobie wytrwać w naszej miłości

             A                              E                  A

Ty kochałaś powoli, ja skakałem jak pchełka

              A                                      E              A

Dzisiaj jestem za cienki, a twa miłość za wielka

 

                 D                     A

Ref.  Ale wiem z oczu twych

                            D              A

         Uśmiech twój mówi mi

                     D                   A

         Że tej nocy jeszcze raz

      

         Jeszcze raz będzie nam

                         E E6-E7      A

         Fajnie przez  jakiś czas

 

Sam troskliwie wybrałem to wspaniałe mieszkanie

Okna są w nim za małe, nic nie wisi na ścianie

Jedno tylko jest łóżko, tylko jedna modlitwa

Aż do rana się modlę, żebyś wreszcie już przyszła

     

Lubię patrzeć, jak ona się dla mnie rozbiera

Naga mięknie od razu, gdy miłość w niej wzbiera

Całym ciałem porusza, jest odważna i piękna

Gdybym już nie zapomniał, chciałbym o tym pamiętać

 

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
7. GARSTKA SAMOTNYCH BOHATERÓW

(“A Bunch Of Lonesome Heroes”)

 

 

Garstka samotnych i skłóconych bohaterów

Noga za nogą przemierzała szlak

Ciemna i gęsta noc zapadła między nimi

Zwyczajny ciężar każdemu zginał kark

 

„Chcę opowiedzieć o sobie”

Najmłodszy śmiałek rzekł

„Chcę opowiedzieć o sobie

Nim w złoto zmienię się”

 

Lecz nikt go nie mógł usłyszeć

W tę ciemną i gęstą noc

Bohaterowie na zawsze pozostaną

Tam gdzie my sami byliśmy tylko raz

 

Odłóż papierosa, kochanie

Zbyt długo już byłaś sama

Opowiedz nam, co robiłaś

I dlaczego się nie udało

 

Ta pieśń jest dla żołnierzy

Ta pieśń jest dla świerszczy

Ta pieśń jest dla twoich dzieci

Dla wszystkich, którzy mnie nie chcą

 

„Chcę opowiedzieć o sobie”

Najmłodszy śmiałek rzekł

„Chcę opowiedzieć o sobie

Bo czuję, że już w złoto zmieniam się”

 

 

Tłumaczyli: Mciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 
8. GOŚCIE

(“The Guests”)

 

(A G F G  A G F E)

 

                    A                        G

Jeden po drugim Goście wciąż

F                                      G

nadchodzą z różnych stron

A                               G

Wielu z otwartym sercem

           F                    E

z pękniętym mało kto

 

    A                              D

I nie wie nikt dokąd noc prowadzi

   A                           D

i po cóż im płynie wino z kadzi

 C                                                                   E

Ja chcę kochać, kochać, kochać, kochać, ach

                        A

chcę kochać dziś

 

Ci, którzy tańczą, nuże tańczyć

Ci, którzy płaczą, łkać

- Witajcie wszyscy ! – woła Głos

Do środka proszę was

 

I wchodzą potykając się

samotni, pełni smutku

I mówią: Odsłoń wreszcie twarz !

lub – Czemuś mnie opuścił ?

 

W blasku pochodni wielkie drzwi

otwarły się na oścież

Jeden po drugim wchodzą więc

targani namiętnością

 

I biesiadują spiesząc się

bo pałac znika już

Jeden po drugim wrócą przez

ten ogrodowy mur

 

Ci, którzy tańczą, nuże tańczyć

ci, którzy płaczą, łkać

A ci, którzy zbłądzili

znów błądzą, jeszcze raz

 

Jeden po drugim Goście wciąż

nadchodzą z różnych stron

Wielu z pękniętym sercem

z otwartym mało kto

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

9. HOTEL CHELSEA NR 2

(„Chelsea Hotel # 2”)

 

             F                C                       B            F

Ciągle jeszcze pamiętam Hotel Chelsea i ciebie

             F            C            d

twoje słowa odważne i słodkie

              F             C                B           F

Na wymiętej pościeli pracowałaś ustami

        B                            C

limuzyny czekały pod oknem

          d                          B

Były jakieś powody i był Nowy York

     F                C         d

goniliśmy za forsą i seksem

            B                                              F

Robotnicy w piosenkach rzecz tę zwali miłością

       B                                  C

i zapewne nazywają dziś jeszcze

 

              B                                       F

Ref.  A potem odeszłaś, czyż nie tak, kochanie ?

                     F                  C            d

         odwróciłaś się do tłumu plecami       

              B                                    F

         Odeszłaś i nigdy nie słyszałem już więcej:

                    B                        F

         Chcę ciebie, nie chcę ciebie

                   B                         F

         chcę ciebie , nie chcę ciebie

                       B                             d   C

         To brzmiało mniej więcej tak

 

 

Ciągle jeszcze pamiętam Hotel Chelsea i ciebie

o twym sercu krążyły legendy

Powtarzałaś mi w kółko, że wolisz przystojnych

ale dla mnie zrobiłaś wyjątek

Wygrażałaś pięściami tym, którzy jak my

pozbawieni piękna są niczym

Lecz po chwili dodałaś: Nie ma się czym przejmować

jesteśmy wstrętni, lecz mamy muzykę

 

                    F              C                        B                F

Nie chcę przez to powiedzieć, że cię bardzo kochałem

                 F           C           d

Trudno, było, minęło i przeszło

             F                C                       B            F

Ciągle jeszcze pamiętam Hotel Chelsea i ciebie

                 B                             C

lecz nie myślę o tobie zbyt często

 

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
10. JEDNO Z NAS NIE MOŻE SIĘ MYLIĆ

(„One Of Us Can Not Be Wrong”)

 

 

         D                       e               G                              D

Zapaliłem zielony ogarek, by zazdrość ukłuła cię też

                D                                e            G                                         A

Lecz zleciały się zewsząd komary na wieść, że już można mnie zjeść

        h                                        fis                       G                                      D

Zebrałem więc pył z szarych nocy i dni i wsypałem w twój but pełną garść

           e                                  C                                           e               D               C

Postąpiłem jak zbój dewastując twój strój, którym przecież podbiłaś ten świat

 

 

Do lekarza zaniosłem swe serce, powiedział, że nie jest tak źle

I sam sobie wypisał receptę i imię wymienił w niej twe

I zamknął się sam w bibliotece a tam z naszych nocy doniesień miał stos

Dowiedziałem się wnet, że skończony to człek, że praktykę zaniedbał ten gość

 

Pewien święty też kochał się w tobie, słuchałem go przez jakiś czas

Nauczał, że miłość powinna silniejszy niż złoto słać blask

Już bym wiarę mu dał, już przekonać mnie miał, lecz utopił się święty ów mąż

Ciało znikło a duch nieśmiertelny za dwóch, dalej bzdury te same plótł wciąż

 

Zaprosił mnie pewien Eskimos, wyświetlił najnowszy twój film

Nieszczęsny dygotał jak listek i siny od zimna aż był

Przypuszczam, że zmarzł, gdy wiatr suknię ci zdarł i już nigdy nie przestał się trząść

Wyszłaś pięknie, mój śnie, w tej zadymce, we mgle, proszę pozwól, niech wejdę w twój                               

                                                                                                                                   sztorm

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
11. JEŚLI WOLA TWA

 

H

 

E                  fis

Jeśli wola Twa

D                    cis

To umilknę znów

E              fis

I uciszę głos

A                         E

Tak jak kiedyś już

 

    cis                    H

    I w milczeniu tym

   cis                  H   

    Będę czekał aż

    A                                E

    Znowu wezwiesz mnie

               H

    Jeśli wola Twa

 

Jeśli wola Twa

Prawdą zabrzmi głos

I z Kalwarii tej

Pieśń zaśpiewam swą

 

     I z Kalwarii tej

     Modły w górę wzniosą się

    Jeśli wola Twa

    Zaśpiewam pieśń

 

Jeśli wola Twa

Jeśli wybór masz

Rzekom wodę daj

Wzgórzom radość daj

 

    Litościwy bądź

    Dla płonących w piekle serc

    Jeśli wola Twa

    To ulecz je

 

I mocniej nas zwiąż

I bliżej weź

W zabójczych ubraniach

Wszystkie dzieci Twe

 

    W świetlistych łachmanach

    Gotowe na kaźń

    I zakończ tę noc   

    Jeśli wola Twa

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
12. JOANNA D’ARC

(„Joan Of Arc”)

 

 

Tylko płomień biegnie za Joanną

Kiedy jedzie konno przez ciemność

Nawet księżyc jej zbroi nie złoci

Jest sama wśród dymu i nocy

I mówi: - Już mnie ta wojna zmęczyła

Chcę być znowu taka jak byłam

Chcę pod białym weselnym przybraniem

Ukryć moje wielkie pożądanie

 

Że tak mówisz szczerze się raduję

Co dzień patrzę jak tędy cwałujesz

Muszę zdobyć – coś we mnie aż wyje

Tę samotną, zimną heroinę

Kim ty jesteś, jakie twoje imię ?

Zapytała ukrytego w dymie

Jestem ogień – przedstawił się głośno

Kocham twoją dumę i samotność

 

Jeśli ognia masz w sobie za mało

Ja ogrzeję cię mym własnym ciałem

Rzekł i runął na nią by czym prędzej

Stać się jej jedynym oblubieńcem

Potem ukrył prochy Joanny

Na dnie serca płonącego nieustannie

A popioły z jej sukienki rozsypał

Nad głowami tłumu weselników

 

A gdy ukrył prochy Joanny

Na dnie serca płonącego nieustannie

Wtedy nagle pojęła ze zdumieniem

Że jest drewnem – skoro on jest płomieniem

Ja widziałem jej łzy i cierpienie

I blask chwały w gasnącym spojrzeniu

Czy do mnie też przyjdziesz miłości

Tak okrutna i pełna jasności ?

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
13. KIM JESTEM, TY WIESZ

(„You Know Who I Am”)

 

 

      a                            h

Daremnie wszędzie ścigam cię

       a                          h

Daremnie za mną gnasz

         D                           A

Jak wieczny dystans kładziesz mnie

                       G                                E

Pomiędzy wszystko, co może się stać

 

                  D               A

Ref.  Kim jestem ty wiesz

                  D                  A

         Ty znasz słońca blask

                  D                    A

         Ja zmieniam cię wciąż

                       G

         Dzisiaj nikt, jutro ktoś

                       E

         Raz po raz

 

 

Czasami chcę cię nagiej

 Czasami dzikiej znów

Noszącej w sobie dzieci me

I mordującej płód

 

 

Porzucę wszelki opór

Gdy natrafisz na mój ślad

Nauczę cię, jak można

Naprawić ludzki wrak

 

 

Daremnie wszędzie ścigam cię

Daremnie za mną gnasz

Jak wieczny dystans kładziesz mnie

Pomiędzy wszystko co może się stać

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
14. KOŁYSANKA MYŚLIWEGO

 

 

Twój ojciec jest na łowach

Zabłądził, pochłonął go gąszcz

Nie może zabrać żony swej

Nie może dziecka wziąć

 

Twój ojciec znów poluje

Przez glinę, lotny piach

I nie może z nim kobieta pójść

Chociaż dobrze drogę zna

 

Twój ojciec znów poluje

Przez srebro i na szkle

Gdzie tylko chciwość wejdzie

Lecz duch, duch nie może przejść

 

Twój ojciec jest na łowach

On bestię schwytać chce

Zostawił śpiące dziecko

I błogosławieństwo swe

 

Twój ojciec jest na łowach

Szczęśliwca stracił wdzięk

I stracił czujne serce

Które strzegło go przed złem

 

Twój ojciec jest na łowach

Pożegnać kazał cię

Ostrzegał, że nic go nie wstrzyma

Więc nie będę próbował, o nie

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
15. KTO W PŁOMIENIACH

(„Who By Fire”)

 

 

    a        G   a                  a     G     a

Kto w płomieniach ? Kto w odmętach ?

  C         G         C            C       G      C

Kto w blasku słońca ? Kto w ciemnościach ?

  a         G             a            a   G         a

Kto w ciężkiej próbie ? Kto ot tak sobie ?

  C         G             C                           C             G               C

Kto w pięknym, pięknym maju ? Kto w powolnym konaniu ?

    a                  F               E

I jak nazwać tego kto wzywa ?

 

 

Kto w kościelnej ławie ? Kto z nieumiarkowania ?

Kto z miłości ? Kto z wściekłości ?

Kto pod lawiną ? Kto pod pyłem ?

Kto z przepicia ? Kto z pragnienia ?

I jak nazwać tego kto wzywa ?

 

Kto pogodzony ? Kto zaskoczony ?

Kto w pustelni ? Kto przed zwierciadłem ?

Kto z rozkazu swej pani ? Kto z własnej ręki ?

Kto w śmiertelnym strachu ? Kto w blasku potęgi ?

I jak nazwać tego kto wzywa ?

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

 
16. LAWINA

(„Avalanche”)

 

          a                          F

W lawinę wszedłem która wnet

           a       E        a

przykryła duszę mą

           a                           F  

Czy wiesz, że garbus, znany ci

          a              E            a

pod złotym wzgórzem śpi ?

 C                              E7

Ty, która chcesz pokonać ból

               a                                  F   E7

musisz służyć, dobrze służyć mi

 

Czasem się otrzesz o mój bok

po złoto schodząc tu

i karmisz karła, chociaż on

nie skarży się na głód

Na cóż mu towarzystwo twe

on w samym środku, w środku świata jest ?

 

Na ten piedestał to nie ty

dźwignęłaś przecież mnie

Nie zmusisz mnie, bym ukląkł

nagością budząc śmiech

Ja jestem piedestałem sam

na którym wznosi, wznosi się mój garb

 

Ty, która chcesz pokonać ból

jak masz dostąpić moich łask

te okruszyny dając mi

zamiast swą miłość dać ?

Nikt nie uwierzy tu w twój ból

jest tylko cieniem, cieniem moich ran

 

Dzisiaj za tobą tęsknię choć

nie wierzę przecież w nic

Dzisiaj o ciebie proszę choć

niczego nie brak mi

Ty, mówisz, że odeszłaś już

lecz jeszcze czuję, czuję oddech twój

 

Łachmanów nie noś, dobrze wiem

nie jesteś biedna tak

i mniej gwałtownie kochaj mnie

gdy ci odwagi brak

Na miłość twoją kolej dziś

twe ciało już na sobie mam

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

 
17. LOVER, LOVER, LOVER

 

d a d a

 

                 d  

Prosiłem Ojca

                                     a

– Ojcze, daj mi nowe imię

                 d

Bo stare już splamiło się

                         a

Strachem i wstydem

 

 

          F

Ref.  Lover, lover, lover, lover, lover, lover

                     C

        Come back to me !

           F

         Lover, lover, lover, lover, lover, lover

                     C

         Come back to me !

 

 

Odrzekł – Na prośbę

W tym ciele cię zamknąłem

Możesz nim radość dać kobiecie

Lub zrobić z niego oręż

 

- Pozwól mi zacząć jeszcze raz

Błagałem - pozwól jeszcze raz

Spokojną duszę pragnę mieć

I znów na twardym gruncie stać

 

Rzekł – Ja nie odwracałem się

Nigdzie nie odchodziłem

Sam zasłoniłeś moją twarz

Sam wzniosłeś te świątynie

 

Niech głos tej pieśni wzniesie się

Radością i swobodą

I niechaj będzie tarczą twą

Przeciwko wszystkim wrogom

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
18. MADONNA SAMOTNOŚCI

(Our Lady Of Solitude)

 

 

Przez całe długie lato

W mej duszy rosła wciąż

Gęstwiną pełną cierni

Miała zręczne, chłodne palce

Niczym prządka

 

Miała ciało pełne światła

Pełen mroku miała wdzięk

Pieściła mnie przez całe lato

Aż poznałem ją dokładnie

Twarzą w twarz

 

Nosi strój błękitno-srebrny

Jest milcząca, skąpi słów

Całego świata jest schronieniem

Mistrzynią, ach, mistrzynią

Ludzkich serc

 

O Madonno, Królowo Samotności

Podziękowania ślę

Za to, że byłem z tobą blisko

Chociaż wielu, bardzo wielu

Nie zna Cię

 

Miała ciało pełne światła

Pełen mroku miała wdzięk

Pieściła mnie przez całe lato

Aż poznałem ją dokładnie

Twarzą w twarz

 

 

Przełożył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
19. MALEŃKA, NIE WOLNO SIĘ ŻEGNAĆ
      W TEN SPOSÓB

    („Hey, That’s No Way To Say Goodbye”)

 

        A

Kochałem cię dziś rano ust naszych ciepła słodycz

        fis 

Jak senna, złota burza, nade mną twoje włosy

            D

Przed nami na tym świecie już inni się kochali

         A

I w mieście albo w lesie też tak się uśmiechali

    fis 

A teraz trzeba zacząć rozłączać się po trochu

         D

Twe oczy posmutniały

E                                                               A  E

Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposób

 

 

Na pewno cię nie zdradzę, odprowadź mnie do rogu

Ty wiesz, że nasze kroki zrymują się ze sobą

Twa miłość pójdzie ze mną, a moja tu zostanie

I tak się będą zmieniać jak brzeg i morskie fale

Czy miłość to kajdany ? Nie mówmy lepiej o tym

Twe oczy posmutniały

Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposób

 

Kochałem cię dziś rano, ust naszych miękka słodycz

Jak senna złota burza, nade mną twoje włosy

Przed nami na tym świecie już inni się kochali

I w mieście albo w lesie, też tak się uśmiechali

Czy miłość to kajdany ? Nie mówmy lepiej o tym

Twe oczy posmutniały

Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposób

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
20. MIŁOŚĆ WOŁA CIĘ PO IMIENIU

(„Love Calls You By Your Name”)

 

 

Myślałaś, że to się nie zdarza

Ludziom podobnym do ciebie

Stłumione bicie twego serca

Należy już do legend

Lecz tu, właśnie tu

Między skazą i znamieniem

Między krwotokiem i oceanem

Między deszczem i śniegowym bałwanem

Jeszcze raz, jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Wielbisz i potępiasz wciąż

Kobiety z twego notatnika

Że się paznokci twych czepiają

Gdy się po szczeblach sławy wspinasz

Lecz tu, właśnie tu

Między przyjemnością i więzieniem

Między mrokiem i światłami sceny

Między epoką i godziną

Jeszcze raz, jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Samotność dźwigasz jak karabin

Z którego nie potrafisz strzelać

Czasem zapuszczasz się do kina

I wspinasz się na ekran

A tu, właśnie tu

Między księżycem i zaułkiem

Między tunelem i pociągiem

Między ofiarą i jej piętnem

Jeszcze raz, jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Pani wciąż myśli o miłości

O którą nigdy nie wołałem

Schodziłem już po setkach schodów

Zawsze kierując się tym samym

A tu, właśnie tu

Między tancerzem i kaleką

Między żaglowcem i rynsztokiem

Między gazetą i sumieniem

Jeszcze raz, jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Gdzie jesteś Judy, gdzie jesteś Ann ?

Skąd wasz bohater tu się wziął ?

Ten który pytał po zdjęciu bandaży

Czy utykam, czy jestem naprawdę kulawy ?

A tu, właśnie tu

Między zbożem i wiatrakiem

Między zmierzchem i łańcuchem

Między litością i cierpieniem

Jeszcze raz, jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu...

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 
 
 
21. NAUCZYCIELE

(„Teachers”)

 

 

        a                F                            a                       F

Poznałem raz pewną kobietę o włosach najczarniejszych w świecie

           a                                F       a

- Czy jesteś nauczycielką serca ! Tak, ale nie dla ciebie !

 

Dziewczynę znów spotkałem potem, jej włosy były szczerozłote

- Czy jesteś nauczycielką serca ? Odrzekła miękko - Nie

 

Aż w jakimś zatraconym miejscu, natknąłem się na pomyleńca

- Idź za mną – rzekł ów mądry człek, lecz zaraz przepadł gdzieś

 

Poszedłem do szpitala, w którym nie było chorych, ani zdrowych

Gdy w nocy wyszły pielęgniarki, ja już nie mogłem chodzić

 

Przyszedł ranek i południe, ostry skalpel chirurgiczny

Leżał sobie przy obiedzie obok mojej srebrnej łyżki

 

Przez pomyłkę dziewczyn parę weszło w moją świeżą ranę

- Czy jesteście nauczycielkami serca ?  - Uczymy pękać serca stare

 

Zbudziłem się, gdy przyszedł świt, zniknęły siostry, szpital znikł

- Mój Boże, czy cierpiałem dość ?  - Dziecko została z ciebie kość

 

Jadłem, jadłem, jadłem, jadłem, jadłem dużo, co popadło

- Ile płacę za to wszystko ?   - Zapłacisz później nienawiścią

 

Znienawidziłem wszystkie miejsca, wszystkie twarze i zajęcia

Ktoś zapytał, czego chcę. Pragnąłem by ktoś objął mnie

 

Obejmowały mnie kobiety, później robili to faceci

- Czy ma namiętność jest doskonała ?  - Nie, jeszcze musisz się postarać

 

Byłem przystojny i zwycięski, znałem słowa każdej pieśni

- Czy mój śpiew wam się podoba ?  - Znowu pomyliłeś słowa

 

Kim są ci do których mówię, kim są ci spowiednicy ?

- Czy jesteście nauczycielami serca ?  - Uczymy stare serca ciszy

 

Czy już odrobiłem lekcje ? Nie chcę ich odrabiać wiecznie

Wszyscy wybuchnęli śmiechem  - Czy odrobiłeś lekcje ?

-         Czy odrobiłeś lekcje ?  - Czy odrobiłeś lekcje ?

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 
 
22. OKNO

(„The Window”)

 

 

Dlaczego stoisz przy oknie

Wciąż piękną i dumną chcąc być ?

Twe piersi kaleczy cierń nocy

Włócznia wieku w twym boku już tkwi

Giniesz w łachmanach sumienia

Szukając zapachów i barw

Nerwy napięte i srebrne

Zwiotczały, stoczyła je rdza

 

Ref.  Miłości wybrana

        Miłości zmrożona

        Plątanina materii i ducha

       Wybranko aniołów

        Demonów i świętych

        Zastępu złamanych serc

        Uspokój tę duszę

        Uspokój ją

 

Ucałuj policzek księżyca

I z chmury niewiedzy swej wyjdź

Nowe Jeruzalem spłonęło

Po cóż czekać w ruinach na świt?

Na trudy się nie skarż ni słowem

I niech nie współczuje ci nikt

Jak róża po drabinie cierniowej

Pnij się w górę w milczeniu przez łzy

 

Rzuć potem swą różę do ognia

I słońcu w ofierze ją złóż

Zaś słońce niech weźmie w ramiona

Najświętszy Jedyny Bóg

Bóg marzy o śmierci litery

Bo żaden nie znaczy nic znak

Lecz sprzyja ciągłemu jąkaniu

Słów chcących ciałem się stać

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

     

 

     

 

 
23. OPOWIADANIE IZAAKA

(„Story Of Isaac”)

 

       a                           F               a                                F

Drzwi się otwarły z wolna, mój ojciec stanął w drzwiach

                 G         F          E

Miałem wtedy dziewięć lat

            a                        F          a                       F

Stał nade mną, był wysoki, lśniły niebieskie oczy

             G               F        E

Zimno zabrzmiał jego głos

C

Gdy powiedział – Miałem wizję, jestem silny, jestem święty

                D        C            H

Muszę spełnić, co rzekł Pan

            F                         B                    F                  B

Wyruszyliśmy więc w góry, ojciec kroczył, a ja biegłem

           F      G          A

Złoty topór ojciec niósł

 

 

Drzewa zmalały w oczach, staw zmienił się w zwierciadło

Ojciec wypił wina łyk

I odrzucił pustą butlę, gdy rozprysła się w kawałki

Mocno ujął moją dłoń

Zobaczyłem orła, a może to sęp kołował

Nie wiem tego po dziś dzień

Ojciec zaczął wznosić ołtarz, raz obejrzał się przez ramię

Nie pilnował prawie mnie

 

Wy, co wznosicie ołtarze dziś, żeby poświęcić dzieci swe

Nie czyńcie więcej tak !

Bo schemat nie jest wizją i nikogo z was nie kusił

Żaden Szatan, żaden Bóg

Wy, co stoicie nad nimi dziś i wznosicie tępe ostrza

Was nie było wtedy tam

Gdy leżałem sam na górze, gdy zadrżała ręka ojca

Porażona pięknem słów

 

Więc, gdy mnie zowiesz bratem swym, wybacz, jeśli zapytam cię

Jaki masz braterstwa wzór ?

Gdy wszystko się rozpada w pył, pod przymusem zabiję cię

Lecz pomogę, gdy będę mógł

Gdy wszystko się rozpada w pył pod przymusem pomogę ci

Lecz zabiję, gdy będę mógł

Żałując naszych uniformów, ludzi pokoju, ludzi wojny

Paw rozpostarł ogon swój

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński

 

 

 

 

24. PARTYZANT

(Anna Marly/Hy Zaret  wyk. Leonard Cohen)

„The Partisan”

 

a              C            E          a

Gdy przełamał wróg granicę

      C         E            a

I zażądał bym się poddał

             C              G

Powiedziałem – Nie !

F                                  C      E a

Wziąłem broń i zniknąłem

 

 

Moje imię zmieniam często

Żona z dziećmi gdzieś przepadła

Lecz przyjaciół mam

I kilku z nich jest ze mną

 

Stary człowiek nas ocalił

Na swym strychu dał schronienie

Potem nadszedł wróg

I starzec zmarł bez jęku

 

Trzech nas było dzisiaj rano

A wieczorem sam zostałem

Jednak muszę trwać

Granice są więzieniem

 

Wicher wieje, wicher wieje

Nad grobami wicher wieje

Wolność musi przyjść

A my wyjdziemy z cienia

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 
 
 
25. PRAWDZIWA MIŁOŚĆ NIE ZOSTAWIA ŚLADÓW

(„True Love Leaves No Traces”)

 

Na wzgórzu ciemnym i zielonym

Blizn żadnych nie zostawia mgła

Więc i na tobie po mym ciele

Nie pozostanie żaden ślad

 

Dzieci przychodzą i odchodzą

Przez okna w mrocznym cieniu

Jak strzały bez swej tarczy

Jak kajdany na śniegu

 

Ta miłość nie zostawi śladów

Jeśli będziemy jednością

Zniknie w naszych uściskach

Jak gwiazdy nikną w słońcu

 

Na twoich włosach moja dłoń

Na mojej piersi twoja głowa

Odpoczywamy sobie w locie

Jak liście spadające z drzewa

 

Bez gwiazd czy bez księżyca

Niejedna cierpi noc

I my będziemy cierpieć

Gdy nas rozdzieli los

 

Lecz miłość nie zostawi śladów

Jeśli będziemy jednością

Zniknie w naszych uściskach

Jak gwiazdy nikną w słońcu

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
26. PRAWO

(“The Law”)

 

 

                                            d     (Dsus4 d)

Dzwoniłaś do mnie dość często

                                a  (Asus4 a)

Lecz za późno o włos

                                 d     (Dsus4 d)

Sam zostałem jak palec

                               a   (Asus4 d)

Trudno, taki mój los

                             F     (Fsus4 F)

Ja nie czuję się winny

                                  d  (Dsus4 d)

Lecz rozumiem już to

                   B                 A               d

Że prawo jest, ramię jest i jest dłoń         /x2

 

Moje serce to pęcherz

W rezultacie tej gry

Gdyby księżyc miał siostrę

To taką jak ty

Będę tęsknił za tobą

Chociaż złożyć chcę broń

Prawo jest, ramię jest i jest dłoń

 

To był układ śmierdzący

Od pierwszego już dnia

Ja nie żądam litości

Od ludzi, nie ja

Bo jak tu żądać litości

Gdy nad tobą trwa sąd

Prawo jest, ramię jest i jest dłoń

 

Jak tu żądać litości

Kiedy jeszcze trwa sąd

Prawo jest, ramię jest i jest dłoń

 

Tyle mogę powiedzieć

Na obronę swą

Lecz chyba nie za nic

Strącono mnie stąd

Razem z moim aniołem

Runąłem na dno

Prawo jest, ramię jest i jest dłoń

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
27. PTAK NA DRUCIE

 („Bird On The Wire”)

 

 

           A            E               A                           D

 Jak ptak na drucie, jak pijak w nocnym chórze

             A                        E                A      D A E

Próbowałem na swój sposób być wolny

        A                E               A                                      D

Jak robak na wędce, jak rycerz w jakiejś starej księdze

             A               E                             A      A4

Zachowałem dla ciebie wszystkie wstążki

           D                           A

      Jeżeli bywałem niemiły

                       h                              A      

      mam nadzieję, że już wybaczyłaś

        D                         A

      Jeżeli nawet kłamałem

                         h                                E

      Wiesz, że ciebie oszukać nie chciałem

 

 

Jak martwy noworodek, jak bestia ostrym rogiem

Rozdzierałem każdego kto się zbliżał

Lecz przysięgam na tę pieśń i na wszystko co czyniłem źle

Że dla ciebie te grzechy naprawię

      Zobaczyłem żebraka wspartego na drewnianej kuli

      Rzekł do mnie – Nigdy nie żądaj za wiele !

      A piękna dziewczyna w drzwiach ciemnych stojąca

      Zawołała – Hej, dlaczego nie prosisz o więcej

 

 
Jak ptak na drucie, jak pijak w nocnym chórze

Próbowałem na swój sposób być wolny

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński I Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
28. RZEŹNIK

(The Butcher)

 

 

Spotkałem raz rzeźnika, gdy baranka zarżnąć miał,

oskarżyłem go, że okrutny jest.

A on na to: - To mój fach. Chłopcze, nie bądź zły,

mym jedynym synem jesteś ty.

 

Więc znalazłem srebrną igłę i wbiłem w rękę swą,

niewielkie szczęście, niewielki ból.

Za to ciepło było mi, gdy zapadła noc.

Jak tu przetrwać nocny chłód ?

 

Dzisiaj kwiaty rosną tam, gdzie baranek padł;

czy miałem wznieść radosną pieśń, podziękować Panu nią ?

Rzekł: - Wędruję długo już, bądź posłuszny mi,

mym jedynym dzieckiem jesteś ty.

 

Wiernie przy mnie stój, wiernie przy mnie stój,

tyle było klęsk, tyle było strat.

Krew na moim ciele, w mojej duszy lód,

przejmij ster, mój synu, to twój świat

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 
 
 
29. SIOSTRY MIŁOSIERDZIA

(„Sisters Of Mercy”)

 

           A                  D                       A                 E               A   D A

Ach, Siostry Miłosierdzia są tu wciąż, nie wypędził ich nikt

        cis                 gis                cis              gis                E E4 E

One na mnie czekały, gdy myślałem, że już brak mi sił

            D                A                G7            fis             E    E4 E

Pocieszyły mnie najpierw a potem mi dały swą pieśń

           A                 D                          A             E7          A  D A E

Powinieneś zajść do nich, ty tak długo włóczyłeś się też.

 

 

Porzuciłeś to wszystko z czym nie mogłeś uporać już się

Od rodziny zacząłeś, a na duszy zakończysz wnet swej

Ze mną było tak samo, wiem, że może być gorzej niż źle

Gdy nie czujesz się święty twa samotność grzesznikiem cię zwie

 

One kładły się przy mnie, ja spowiedź czyniłem im swą

Ocierały me oczy, a ja ocierałem ich pot

Gdy twe życie jest liściem zerwanym, miotanym przez czas

Swą miłością cię wzmocnią, pełną wdzięku, zieloną jak sad

 

Gdy wyszedłem, już spały, mam nadzieję, że udasz się tam

Nie pal światła, ich adres przy księżycu odczytać się da

Ja nie będę zazdrosny gdy one osłodzą ci noc

Inna jest nasza miłość, a więc wszystko w porządku, ot co

Nasza miłość jest inna, a więc wszystko w porządku, ot co    /x2

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
30. SŁYNNY NIEBIESKI PROCHOWIEC

(„Famous Blue Raincoat”)

 

a  F  d  e /x2

             a                                   F

Jest czwarta nad ranem, już kończy się grudzień

          d                               e

List piszę do ciebie, czy dobrze się czujesz ?

                a                           F

W New Yorku jest zimno, poza tym w porządku

      d                                        e

Muzyka na Clinton Street gra na okrągło

a                     h                               a

Podobno budujesz swój własny dom

                     h     a                                      G

W głębi pustyni, od życia nie chcesz już nic

                a                                      G

Lecz musiałeś zachować wspomnienia

            C                                                        G

      A Jane do dziś kosmyk włosów ma Twych

                                                   a                                               h   G

      Wiem, że gdy dawałeś go jej, myślałeś już o tym, by zwiać

    F                                    e

      Lecz niełatwo jest zwiać

 

Gdy tu byłeś ostatnio wyglądałeś jak starzec

Podniszczyłeś swój słynny niebieski prochowiec

Do każdego pociągu wychodziłeś na dworzec

Bez swej Lili Marlene pojechałeś do domu

Dałeś mojej kobiecie swego życia ledwie strzęp

Nie jest już moją żoną i Twoją też nie

      Ciągle widzę Cię z różą w zębach, choć wiem

      Że to tani był greps, lecz spodobał się Jane

      Jane pozdrawia Cię też

 

Cóż mam ci powiedzieć mój bracie, mój kacie

Sam nie wiem, czy pisać, czy nie...

Brakuje mi ciebie, przebaczam od siebie

To dobrze, żeś w drogę mi wszedł

A może byś tak  tutaj wpadł do mnie lub do Jane

Pomyśl twój wróg sypia twardo, a żona nudzi się.

 

      Więc dziękuję ci że, wypędziłeś jej z oczu ten żal   

      Ja myślałem, że musi być tak, nie starałem się więc tak

      A Jane do dziś kosmyk włosów ma twych

      Wiem, że gdy dawałeś go jej, myślałeś już o tym by zwiać

 

                  Z poważaniem Leonard Cohen

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

31. STRZĘP PRÓBY KOSTIUMOWEJ

   (Dress Rehearsal Rag)

 

Czwarta po południu

Czuję się kiepsko, jestem sam

- Gdzie się podziałeś, złoty chłopcze

Gdzie jest twój słynny, złoty fart

Myślałem, że wiesz

Gdzie słonie lubią spędzać noc

Myślałem, że jesteś księciem

Miasta Słoniowa Kość

Przyjrzyj się swemu ciału dziś

Młodości jakby coraz mniej

I krzyczy z lustra gorzki głos

- Hej, książę, ogól się !

Uspokój drżące palce

 Na nogach trochę pewniej stań

Czy uda się odwinąć

Nierdzewnej żyletki stal ?

 

      Słusznie, do tego doszło już

      Tak, tak, do tego doszło już

      To była długa droga w dół

      To była dziwna droga w dół

 

Brak ciepłej wody

A zimna ledwo cieknie też

Cóż, mogłeś tego się spodziewać

W twoich mieszkaniach tak już jest

Nie pij z tego kubka

Nie myłeś go przez cały rok

To nie jest światło, przyjacielu

To tylko mąci się twój wzrok

W mydlanej pianie ukryj twarz

Święty Mikołaj, tak czy nie ?

Masz zawsze prezent dla każdego

Kto swym aplauzem darzy cię

Chciałeś wygrywać każdy wyścig

Lecz przegrywałeś nawet start

Przez lustro wolno kroczy pogrzeb

I wchodzi już na twoją twarz

 

      Słusznie, do tego doszło już

      Tak, tak, do tego doszło już

      To była długa droga w dół

      To była dziwna droga w dół

 

Kiedyś była sobie jakaś ścieżka

I dziewczyna jakaś rudowłosa

I mijało wam lato za latem

Na zrywaniu różnych jagód w lasach

Ona czasem była kobietą

Lecz i dzieckiem bywała czasami

I obejmowałeś ją mocno

W cieniu dziko rosnących malin

Zdobywaliście góry o zmierzchu

Każdy widok zamieniałeś w pieśń

I gdziekolwiek byście nie poszli

Miłość z wami musiała pójść też

O tym nie da się zapomnieć

Więc pięść zaciskasz z całych sił

Na twojej ręce nabrzmiewają

Autostrady żył

 

      Słusznie, do tego doszło już

      Tak, tak do tego doszło już

      To była długa droga w dół

      To była dziwna droga w dół

 

Ciągle jeszcze możesz znaleźć pracę

Wyjść, pogadać sobie z kimś

Możesz także wysłać ogłoszenie

Do któregoś z licznych pism

Przystąp do Różokrzyżowców

Oni nadzieję zwrócą ci

Znajdziesz miłość swą w diagramie

Gdy otrzymasz od nich list

Lecz ty nie wierzysz już w ogłoszenia

Może tylko w to jedno bez słów

Zapisane na przegubie ręki

Razem z wielu tysiącami snów

A więc śmiało, Święty Mikołaju

Żyletkę mocno, trzyma mocno jego dłoń

Już nakłada swoje ciemne okulary

Pokazuje, gdzie zadać cios

 

      Wtem rozległ się kamery szmer

      Kaskader zajął miejsce swe

      To kostiumowej próby strzęp

 

 

 

Przełożył: Maciej Zembaty

 

 

     

 

 

 

 

32. ŚMIERĆ DZIWKARZA

 („Death Of A Ladies Man”)

 

 

Gdy ten, którego zawsze chciała obwiesił w końcu się

Szepnęła: - Nawet nie wiedziałam że tak cię bardzo chcę

Nieliczne miał muskuły i przestarzały styl

Runęła mu do kolan – Powinnam wcześniej przyjść

 

- Któż z mężczyzn ci dorówna w urodzie i w piękności ?

Tak silnych ramion nie ma nikt do walki lub miłości

I wszystkie jego cnoty spopielił żar Zagłady

Zabrała większość z tego co utracił jej kochanek

 

Obrazu tego twórca akurat był w pobliżu

I modlił się do wróbla jak Św. Franciszek z Asyżu

W ten religijny nastrój wtargnęła bez trudności

- Gdy nogi swe rozłożę wnet smak poznasz samotności

 

Miał pokój pełen luster zaprosił ją na orgię

Obiecał, że strzec będzie jej macicy przed potomstwem

Na ostry metal łyżki rzuciła swoje ciało

I comiesięczne pełne krwi ustały rytuały

 

Zabrała mu szacowną mentalność orientalną

I mroczne bezpieczeństwo gdy swą forsę podjął z banku

Zabrała wino mszalne i pewną blond madonnę

- Od dzisiaj przestrzeń myśli twych należy tylko do mnie

 

Próbował jeszcze walczyć z nią przy torach kolejowych

- Sztuki tęsknoty nadszedł kres masz na to moje słowo

Zabrał kumpli od kieliszka i czapkę i muzykę

Wykpiła jego babski strój i wąsy robotnicze

 

Widziałem go ostatnio próbuje zdobyć nieco

Kobiecej edukacji lecz nie staje się kobietą

Widziałem ją ostatnio jest z jednym małolatem

Oddał jej duszę, pusty strych i ciało na dodatek

 

Tak się skończyła wielka sprawa lecz któż by mógł przypuścić

Że przejdzie całkiem bez wrażenia w obojętności pustki

To tak jak z lotem na księżyc lub jakąś inną gwiazdę

Polecisz tam na próżno choć lecieć chcesz naprawdę

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

]

 

 

 

  

 

33. TAŃCZ MNIE PO MIŁOŚCI KRES

(„Dance Me To The End Of Love”)

 

 

     d                                                               a

Wtańcz mnie w swoje piękno i niech skrzypce w ogniu drżą

     d                                                     a

Przez paniczny strach aż znajdę twój bezpieczny port

   d                                                 a

Pieść mnie nagą dłonią albo w rękawiczce pieść

   E                                      a     E                                     a

Tańcz mnie po miłości kres, tańcz mnie po miłości kres

 

 

Ach, pokaż mi swe piękno, póki nikt nie widzi nas

W twoich ruchach odżył chyba Babilonu czas

Pokaż wolno to, co wolno widzieć tylko mnie

Tańcz mnie po miłości kres, tańcz mnie po miłości kres

 

Odtańcz mnie do ślubu aż, tańcz mnie, tańcz mnie, tańcz

Tańcz mnie bardzo delikatnie, długo, jak się da

Bądźmy ponad tej miłości, pod nią bądźmy też

Tańcz mnie po miłości kres, tańcz mnie po miłości kres

 

Tańcz mnie do tych dzieci, które proszą się na świat

Przez zasłony, które noszą pocałunków ślad

Choć są zdarte lecz w ich cieniu można schronić się

Tańcz mnie po miłości kres, tańcz mnie po miłości kres

 

Wtańcz mnie w swoje piękno i niech skrzypce w ogniu drżą

Przez paniczny strach aż znajdę swój bezpieczny port

Chcę oliwną być gałązką podnieś mnie i leć

Tańcz mnie po miłości kres

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
34. ULICZNE OPOWIEŚCI

(„Stories Of The Street”)

 

 

Uliczne opowieści znam

Hiszpańskich głosów śmiech

Cadilaki pełzną przez

Noc i trującą mgłę

Przy oknie moim ciągle tkwię

Ten hotel wybrałem sam

Mam w jednej ręce samobójstwo

A w drugiej różę mam

 

Wszystko przepadło wiecie już

I wojna musi przyjść

Największe miasta pękły w pół

Rozjemcy znikli gdzieś

Ale pozwólcie że spytam znów

Was z prochu narodzonych

Czy werbowników głośny wrzask

Jest głosem w naszej sprawie ?

 

Dokąd wiodą te autostrady

Skoro jesteśmy już wolni ?

Dlaczego maszerują armie

Które wróciły z wojny ?

O piękna długonoga pani

O nieznajomy kierowco

Zamknięto was w cierpieniu

Na pieczęć przyjemności

 

Epoka żądzy rodzi już

Rodzice proszą zaś

By niania bajki plotła im

Po obu stronach szkła

Niemowlę jak latawiec

Na sznurku się szamoce

Projektów pełne jedno oko

A drugie pełne nocy

 

Chodź ze mną moja mała

Poszukać tej zagrody

Będziemy siali trawę tam

I doglądali trzody

A gdybym w nocy zbudził się

I spytał cię kim jestem

Zaprowadź mnie do rzeźni

Zaczekam tam z jagnięciem

 

W mej jednej ręce mam heksagram

A w drugiej mam dziewczynę

I chwieję się nad studnią życzeń

Co światem się nazywa

Myśmy tak mali pośród gwiazd

Tak wielkich na tle nieba

Zgubiony w tłumie wielkich miast

Twój wzrok próbuje schwytać

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

 
35. WCIĄŻ WOJNA TRWA

(„There Is A War”)

 

 

                            a                                                                                                      G

Wciąż wojna trwa między biednym i bogatym, wojna między mężczyzną i kobietą

              a                                                                                 G

między tymi którzy mówią tak i tymi którzy wiecznie przeczą

                  D                      C                                 G

Czemu nie idziesz na tę wojnę ? Tak trzeba, włącz się

                  D                      C                                    G

Czemu nie idziesz na tę wojnę ? To dopiero początek

 

 

Mieszkam tu z kobietą i potomstwem, ta sytuacja stanowczo trwa zbyt długo

Gdy się uwalniam z ramion  jej oznajmia - Ty nazywasz to miłością, ja – usługą

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Nie bądź turystą

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Jeszcze jest miejsce

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Napluj na wszystko

 

Zmieniłem się i znieść mnie już nie możesz, wolałaś gdy zachowywałem się wytwornie

Z łatwością prowadziłaś mnie na sznurku i nawet nie wiedziałem nic o wojnie

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Wyjdziesz na swoje

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Znajdź sobie żonę

 

Wciąż wojna trwa między biednym i bogatym, wojna między mężczyzną i kobietą

Między Lewicą i Prawicą, czarnym i białym, między parzystym i nieparzystym

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Weź słodki ciężar

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Na pewno przegrasz

Czemu nie idziesz na tę wojnę ?  Słyszysz ?

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 
 
36. WSPOMNIENIA

(„Memories”)

( by SPECTOR & COHEN)

(Muzyka: Phil Spector)

 

C a F G

 

                C                         a       F        G

Frankie Laine właśnie śpiewał „Jesabel”

        C                                       a  F                  G

Przypiąłem więc Żelazny Krzyż do piersi swej

         C                      E                               a                         

Podszedłem do najniższej z dziewczyn lecz najbardziej blond

             C                          E                          a

Powiedziałem – Jeszcze nie znasz mnie i to twój wielki błąd

                 F                    C                    F                   C

      Więc czy pokażesz mi, powiedz czy pokażesz mi

                     F                                           C    a F G

      Gadaj, czy pokażesz mi  swe nagie ciało ?

 

 

Chodź, odtańczymy w najciemniejszy kąt

Tam może nie odepchnę twoich rąk

Wyraźnie słyszę w twoim głosie wielki głód

Wszystkiego dotknąć, czego pragniesz będziesz mógł

      Lecz nie pokażę ci, nigdy nie pokażę ci

      W życiu nie pokażę ci  nagiego ciała !

 

Tańczymy blisko, zespół zagrał „Star Dust”

Konfetti, serpentyny lecą prosto w nas

Szepnęła – Masz minutę, by zakochać się

W tak uroczystej chwili muszę wierzyć, że

      Pokażesz jednak mi, że pokażesz w końcu mi

      Że pokażesz dzisiaj mi  swe nagie ciało !

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

37. W TAJNYM ŻYCIU MYM

 („In My Secret Life”) ( Leonard Cohen & Sharon Robinson)

 

                a            G         C

Ref.  W Tajnym Życiu Mym     /x4

 

C                                                               a

Ujrzałem cię rano, byłaś szybka, jak myśl

                          F                                           G

W mej pięści ściskam przeszłość z całych sił

              C                                                     a

Bardzo ciebie mi brak, zniknęłaś gdzieś mi

                F7+            G 

Lecz kochamy się wciąż

       a            G         C

W Tajnym Życiu Mym...    /x4

 

 

Uśmiecham się w złości, gdy kłamię i łżę

Robię co muszę by przez to przejść

Ale wiem w czym tkwi błąd, a w czym słuszność – gdyż

Umiem zginąć za prawdę

W Tajnym Życiu Mym...     /x4

 

                     a                  G              F

      Więc trwaj, więc trwaj, mój bracie

               a               G    F 

      Ma siostro, trwaj i ty

              a           G          F 

      Dostałem wreszcie rozkaz

                   d7 

      Do wymarszu przez poranek

          e7 

      Marszu przez noc

            a7  

      Przekroczenia granic

                            G   

      W Tajnym Życiu Mym

 

Rzut oka w gazetę i już płyną łzy

Życie czy śmierć nie znaczą prawie nic

Szuler chce, byś widział tylko  dwa kolory wzrokiem swym

Nic nie jest aż tak proste

W Tajnym Życiu Mym 

 

Zagryzam wargi kupuję rad nie rad

Czasem nowy hit, czasem mądrość lat

Zawsze będę już sam, serce z zimna aż drży

Tłok panuje i chłód

 

W Tajnym Życiu Mym........

 

 

Tłumaczenie: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

 

38. WYDAJE SIĘ TAK DAWNO, NANCY

(„Seems So Long Ago, Nancy”)

 

 

        h     fis          h      fis            cis    fis

Wydaje się tak dawno, Nancy była sama

A                   h                    A                        E        A

Oglądała ostatni program przez półszlachetny kamień

Cis                      fis          D                     A

W Domu uczciwości jej ojciec był sądzony

       E                  fis          Cis              D

W Domu tajemnicy nie było już nikogo

         A     E       fis

Nie było już nikogo

 

 

Wydaje się tak dawno, nikt z nas nie był twardy

Nancy w zielonych pończochach spać chodziła z każdym

I chociaż była sama, nie mówiła, że cierpi

Myślę, że nas kochała w sześćdziesiątym pierwszym

W sześćdziesiątym pierwszym

 

Wydaje się tak dawno Nancy była sama

Czterdziestka piątka przy skroni, słuchawka odłożona

Mówili, że jest piękna, że wolność też się liczy

Lecz nikt z nią nie poszedł do Domu Tajemnicy

Do Domu Tajemnicy

 

Dziś dostrzegasz ją wszędzie, gdy wokół siebie patrzysz

Tyle ciał podobnych, takich samych włosów

A w zagłębieniu nocy, zdrętwiały i zziębnięty

Słyszysz, jak mówi po prostu

To fajnie, że przyszedłeś

To fajnie, że przyszedłeś

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
39. ZABIERZ TĘSKNOTĘ

(„Take This Longing”)

 

Wielu twych mężczyzn pokochało

Dzwonki przypięte do uprzęży

I każdy pragnąc cię, znajdował

To czego zawsze pragnął będzie

Oni stracili twoje piękno

Tak jak ty sama je straciłaś

 

Ref.  Tęsknotę zabierz z moich warg

         Weź bezsensowne ruchy rąk

         Ukaż mi resztki twego piękna

         Jak temu, kogo byś kochała

 

Twe ciało jak reflektor

Odkryło moją nicość

Chcę wypróbować twe miłosierdzie aż po krzyk

A ty wypróbuj moją chciwość

Wszystko zależy od tego

Jak blisko przy mnie śpisz

 

Ref...

 

Głodny jak łuk triumfalny

 Przez który przeszła armia

 Stoję wśród ruin z twoim paltem

 I z paskiem od sandałów

 Lubię oglądać twoją nagość

 A plecy twe najbardziej

 

Ref.  Tęsknotę zabierz z moich warg

         Weź bezsensowne ruchy rąk

         Sukienkę zdejmij pożyczoną

         Jak przed tym, kogo byś kochała

 

Ten lepszy komu jesteś wierna

Chyba już dawno poszedł gdzieś

Chcę wydać wyrok na twój romans

Tam gdzie skazałem swój na śmierć

Nigdy nie schylę się po laur

Który tamtemu z głowy spadł

 

Ref. (Jak po I i II zwrotce)

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

 

40. ZAMGLONE ŻYCIE

(The Smokey Life)

 

 

Taką cię widzę pierwszy raz

Pewnie apetyt wielki dzisiaj masz

Niestety, nie znajdziesz u mnie

Wielu dań

 

Mieliśmy przecież lekko traktować to

Więc weźmy ślub na jeszcze jedną noc

Lekkości, lekkości starczy nam

Na pewno lekkości starczy nam

 

      Pamiętasz, gdy rozmyła się sceneria

      Chodzić w powietrzu nauczyłem cię

      Więc nie patrz w dół, bo w dole już

      Nikogo nie ma – tak czy siak

      Zamglone Życie wszędzie toczy się

 

Uspokój wreszcie serce swe

Jesienne liście wiedzą, że

Czekając na śnieg

Tylko tracą czas

 

Nic nie mów już, bo spóźnisz się

Na próżno w tym próbujesz znaleźć sens

Lekkości, lekkości trzeba nam

Wyłącznie lekkości trzeba nam

 

 

Przełożył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
 
41. ZABŁĄKANY KANADYJCZYK

(„The Lost Canadian”)

 

 

Raz młody Kanadyjczyk

Z ojczystych uszedł stron

Zostawił swoich bliskich

I swój rodzinny dom

 

Szedł wolno, sam jak palec

W swym sercu niosąc żal

I błąkał się bez celu

Przez jakiś obcy kraj

 

Przystanął nad strumieniem

Znużony i bez sił

I do płynącej wody

Przemówił tak przez łzy:

 

- Wodo, jeżeli ujrzysz

Mój nieszczęśliwy kraj

Odszukaj mych przyjaciół

I wszystkim powiedz tak

 

Niech zawsze będą sobą

Chodź dziś zwyciężył wróg

A wtedy doczekają

Że wolność przyjdzie znów

 

Ja tego nie doczekam

Niedługo umrę już

Ojczystej ziemi garstkę

Zabiorę z sobą w grób

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 
 
 
 
42. ZA PIĘKNEM WĘDROWAŁEM

(Came So Far For Beauty)

 

 

Za pięknem wędrowałem

Niejedną tracąc rzecz

Cierpliwość i rodzinę

Nie podpisany wiersz

 

Myślałem, że nagroda

Sowita czeka mnie

Że piękno wnet odpowie

Na rozpaczliwy zew

 

Ćwiczyłem się w świętości

Na biednych łożąc wciąż

Lecz wieści o mych cnotach

Nie poruszyły go

 

Zmieniłem styl na srebrny

Przywdziałem czarny strój

Tam gdzie się poddawałem

Dziś pierwszy ruszę w bój

 

Napadłem na kasyno

Syciłem żądze swe

I sam decydowałem

Co dobre a co złe

 

Dziś słucha mnie niejeden

Z porażek uczę się

Znam wartość przebaczenia

I własnych zasług cień

 

Lecz piękna nie dotknąłem

Zbyt ciężką rękę mam

Nie słucha mnie ta gwiazda

Tę nagość ledwie znam

 

Za pięknem wędrowałem

Niejedną tracąc rzecz

Cierpliwość i rodzinę

I arcydzieło swe

 

 

Przełożył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

43. ZDRAJCA

(The Traitor)

 

 

Po Angielskiej Rzece płynął Łabędź

Róża Miłości otworzyła drżący pąk

Leniwe lato z opaloną panią

Z drugiego brzegu śledził nas Wysoki Sąd

 

Więc rzekłem matce – Matko, muszę odejść

Zamknij mój pokój, ale proszę nie lej łez

Jeśli usłyszysz, że skończyłem marnie

Wiń za to raczej atmosferę zamiast mnie

 

Zaraziłem Różę szkarlatyną

Łabędzia zwiodłem na manowce – biedny ptak

W końcu przyznała, żem najlepszy z jej kochanków

I jeśli uschnie, potępiony będę ja

 

- O włos chybiłeś – rzekli na to cni Sędziowie

- Zbierz swe oddziały i bezzwłocznie ruszaj w bój

Na Ludzi Czynu nacierają Marzyciele

Zwyciężą, jeśli obowiązek spełnisz swój

 

Lecz nazbyt długo zatrzymywały mnie jej uda

Całowałem, jakbym studnię wypić chciał

Własna fałszywość użądliła mnie jak szerszeń

Sparaliżował moją wolę groźny jad

 

Nie mogłem wstać, by ostrzec mych żołnierzy

Że ich opuścił doświadczony wódz

Na polach bitew aż po samą Barcelonę

Dziś mówią o mnie, że miłości ze mnie wróg

 

- Odchodzę - rzekła – lecz zostawiam moje ciało

Śpij na nim w nocy i w ogóle rób co chcesz

Tylko nim zasnę przekłuj Różę ostrym drutem

I Łabędzia nim dokładnie skrępuj też

 

Od dawna spełniam bezsensowną dość powinność

I pieszczę ją z szacunkiem, gdzie się da

Całuję usta rozchylone, piękno chwalę

A ludzie zwą mnie Zdrajcą prosto w twarz

 

 

Przełożył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

 

 
44. ZUZANNA

(„Suzanne”)

 

 

               E

W swe miejsce nad rzeką zabiera cię Zuzanna

               fis

Możesz słuchać plusku łodzi, możesz zostać z nią do rana

                   E

Wiesz, że trochę źle ma w głowie – lecz dlatego chcesz być tutaj

           gis                                 A

Proponuje ci herbatę oraz chińskie pomarańcze

             E                                                      fis

I gdy właśnie chcesz powiedzieć, że nie możesz jej pokochać

                  E                                    fis                                     E

Zmienia twoją długość fali i pozwala mówić rzece, że się zawsze w niej kochałeś

                   gis                                                A

      I już chcesz z nią powędrować, powędrować chcesz na oślep

                       E                                  fis                                        E

      Wiesz, że ona ci zaufa bowiem ciała jej dotknąłeś myślą swą

 

 

Pan Jezus był żeglarzem, gdy przechadzał się po wodzie

Spędził lata na czuwaniu w swej samotnej wieży z drewna

Gdy upewnił się, że tylko mogą widzieć go tonący

Rzekł – Żeglować będą ludzie aż ich morze wyswobodzi...

Lecz zwątpił zanim jeszcze otworzyły się niebiosa

Zdradzony, niemal ludzki, jak kamień zapadł wtedy w mądrość twą

      I już chcesz z nim powędrować, powędrować chcesz na oślep

      Myślisz – chyba mu zaufam, bowiem dotknął twego ciała myślą swą

 

Dziś Zuzanna za rękę prowadzi cię nad rzekę

Cała w piórach i w łachmanach z jakiejś Akcji Dobroczynnej

Słońce kapie złotym miodem na Madonnę tej Przystani

Pokazuje ci gdzie trzeba szukać w śmieciach, szukać w kwiatach

Są tu dzieci o poranku, bohaterzy w wodorostach

Wszyscy dążą do miłości i podążać będą zawsze

Gdy Zuzanna trzyma lustro

      I już chcesz z nią powędrować, powędrować chcesz na oślep

      Wiesz, że można jej zaufać, bo dotknęła twego ciała myślą swą

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 
 
45. ŻONA CYGANA

(„The Gipsy’s Wife”)

 

( E )

 

    cis   

Gdzie, gdzie

     gis              cis 

Gdzie jest cygańska żona ma?

         cis                  gis

Najdziksze plotki o niej znam

 cis   

To jeden fałsz

             H

Lecz z kim to ona tańczy dziś

           A

Bezwstydnie i beztrosko ?

           H

Czyj cień w ramionach tuli swych

          fis  

Tak mocno ?

      A                          E

Gdzie, gdzie jest cygańska żona ma ?  /x2

 

 

W zmęczonej, starej knajpie

Błyskają srebrne noże

Na stole tańczy widmo

W koszuli panny młodej

 - To ciało – mówi – światłem jest

 - Jest drogą i nauką !

Więc dłonie swe zaciskam w pięść

I chwytam ślubny bukiet

Gdzie, gdzie jest cygańska żona ma ?

 

Na tęczę jest za wcześnie

Za wcześnie na Gołębie

To czasy są Ciemności

Potopu – to jest Kres

Żadnego z mężczyzn nie ma już

I nie ma żadnej z kobiet

Lecz ten, kto wtargnie między nich

Zostanie osądzony

Gdzie, gdzie jest cygańska żona ma ?

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
 
 
WIERSZE

 

 

*

 
 
 
 
CO JA TU ROBIĘ

(What I’m Doing Here)

 

Nie interesuje mnie, czy cały świat kłamał

Ja kłamałem

Nie wiem, czy cały świat spiskował przeciwko miłości –

Ja spiskowałem

Atmosfera tortur nie jest pocieszeniem –

Skoro torturowałem

Nawet gdyby nie było atomowego grzyba

I tak bym nienawidził

Posłuchaj

Robiłbym to samo

Nawet gdyby nie było śmierci

Nie chcę być trzymany jak pijak

Pod zimnym prysznicem faktów

Odrzucam uniwersalne alibi

 

Jak pusta budka telefoniczna mijana w nocy

Jak lustra w hallu eleganckiego kina, w które spogląda się

tylko przy wyjściu

Jak erotoman, który łączy tysiące dziwacznym braterstwem

czekam

na każdego z was

by mu się wyspowiadać

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński

 

 

 
 
 
 
MIEJSKI CHRYSTUS

(City Christ)

 

Powracał z niezliczonych wojen

Ślepy i beznadziejnie chromy

W huku porannych samochodów

Odlicza wieki w swym pokoju

 

Jest dla nich jakby dworskim Żydem

Doradcą od klęsk huraganów

Nie chodzi z nimi już po morzu

I nawet nie gra z nimi w klasy

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
 
 
LETNIE HAIKU

(Summer Haiku)

 

dla Franka i Marian Scott

 

Cisza

i głębsza cisza

gdy świerszcze

wahają się

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
 
RESZTA TO ŚMIECIE

(The Rest Is Dross)

 

Spotykamy się w hotelu

mamy dosyć drobnych by włączyć radio

zdumieni że jeszcze jesteśmy kochankami

nie swoimi

ale jednak kochankami

mamy bezwstydną nadzieję i zawodowe nawyki

którym ulegamy nieznacznie

gdy je sobie uświadamiamy

wyszukaną pieszczotę doskonałe zapalające słowo

głód o którym się nie mówi

Jak prawdziwi kochankowie

obsypujemy się prezentami bez powodu

Patrząc na nasze ubrania

rzucone na krzesło

widzę że nie hołdujemy modzie

i nosimy nasze własne skóry

Boże cieszę się że nie zapomnieliśmy niczego

i że możemy się kochać

na wieki wieków

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

 

ŚNIEG PADA

(Snow Is Falling)

 

Śnieg pada.

Naga dziewczyna jest w moim pokoju.

Wpatruje się w dywan koloru wina.

 

Ma osiemnaście lat.

I proste włosy.

Nie mówi montrealskim akcentem.

 

Nie wygląda na zadomowioną.

Lecz nie ma gęsiej skórki.

Możemy słuchać burzy.

 

Zapala papierosa

od gazowej kuchenki.

Odrzuca do tyłu długie włosy.

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński

 

 

 

 
 
 
OBRZĘD

(Celebration)

 

Kiedy klęczysz przede mną

i w obu dłoniach

trzymasz moją męskość niczym berło

 

Kiedy owijasz język

wokół bursztynowego klejnotu

i ponaglasz moje błogosławieństwo

 

Rozumiem owe rzymskie dziewice

które tańczyły wokół kamiennej kolumny

całując ją, aż kamień stał się gorący

 

Klęcz, miłości, tysiąc stóp ode mnie

tak daleko, że ledwo mogę widzieć twe usta i ręce

dopełniające obrzędu

 

Klęcz, zanim runę na twe plecy

z pomrukiem bogów ze stropu

który zwalił Samson

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński

 

 

 

 
 
 
SPOTKAŁEM CIĘ

(I Met you)

 

Spotkałem cię

w chwilę potem gdy śmierć

stała się naprawdę słodka

Tam byłaś Ty

24 letnią

Joanną d’Arc

Ja przyszedłem po tobie

z całą moją sztuką

ze wszystkim

wiesz że jestem bogiem

który potrzebuje twego ciała

który potrzebuje twego ciała

żeby śpiewać o pięknie

tak jak nikt

nigdy przedtem nie śpiewał

należysz do mnie

jesteś jedną z moich ostatnich kobiet

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 
 
WIERSZ

(Poem)

 

Słyszałem o mężczyźnie

który słowa wymawia tak pięknie

że może mieć każdą kobietę

ledwie tylko wypowie jej imię

 

Jeżeli milczę obok twego ciała

i cisza kwitnie na ustach jak obrzęk

to dlatego że słyszę jego kroki

i chrząkanie pod naszymi drzwiami

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

EDMONTON, STAN ALBERTA, GRUDZIEŃ 1966

CZWARTA NAD RANEM

(Edmonton, Alberta, December 1966  4 a.m.)

 

 

Edmonton, stan Alberta, Grudzień 1966, czwarta nad ranem.

Kiedy przestanę pisać do ciebie ?

Drzewo sandałowe płonie w małym hotelu przy Jasper Street.

Sto razy wchodziłaś do tego pokoju

w pozorach sari w zbroi dżinsów

i siedziałaś przy mnie godzinami

jak samotna kobieta w pokoju szczęścia.

Śpiewałem dla tysięcy ludzi

i napisałem nową piosenkę

wierzę, że mogę sobie zaufać w trosce o moją duszę.

Mam nadzieję, że masz dosyć pieniędzy na zimę.

Przyślę ci trochę forsy jak tylko mi zapłacą.

Trawa i miód, śpiewający kaloryfer,

cienie mostów na lodzie

Północnej Rzeki Saskatchewan,

ciemnoniebieski szpital nieba –

to wszystko dotrzymuje nam miłego towarzystwa.

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński

 

 

 

 

 

POSIADAJĄC WSZYSTKO

(Owning Everything)

 

Na twoją cześć, rzekłem, będę wysławiał księżyc

opowiadał kolor rzeki

znajdę nazwy dla agonii

i ekstazy mew.

 

Ponieważ ty jesteś blisko

cokolwiek człowiek czyni, widzi,

sieje czy sadzi jest blisko, należy do mnie,

mewy śpiewają, wolno wijąc się

na włóczniach wiatru;

stalowe wrota w górze rzeki;

most dzierżący w kamiennych palcach

jej zimny błyszczący naszyjnik z pereł.

 

Gałęzie przybrzeżnych drzew

jak drżące wykresy fal

przyzywają księżyc na pomoc

aby wydrzeć ciemnemu niebu

swoje gwałtowne podróże,

lecz niebo nie odpowiada.

Gałęzie pozwalają dźwięczeć

dalekim wiatrom.

 

Swoim ciałem i głosem

mówisz za wszystko

Odarłaś mnie z mojej obcości

Uczyniłaś mnie jednością

z korzeniem mewą i kamieniem

i ponieważ śpię tak blisko ciebie

nie mogę ich objąć ani osobno wyznać im mej miłości.

 

Martwisz się, że odejdę.

Nie odejdę od ciebie.

Tylko obcy wędrują.

Posiadając wszystko

nie mam dokąd pójść

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński

 

 

 

 

 

PIEŚŃ ROGACZA

(The Cuckold’s Song)

 

Jeżeli to wygląda na wiersz

będzie lepiej, jeśli cię od razu uprzedzę

że to nie jest wiersz.

Nie chcę obracać wszystkiego w poezję.

Wiem, że to także jej wina

ale nie o to mi teraz chodzi.

To jest sprawa między tobą a mną.

Osobiście pluję na to, które z was zaczęło

choć prawdę mówiąc nawet śliny szkoda.

Ale w takiej sytuacji mężczyzna musi zareagować.

Tak czy inaczej wlałeś w nią 5 dużych piw,

zabrałeś ją do siebie, nastawiłeś odpowiednią muzykę

i w godzinę lub dwie było po wszystkim.

Ja wiem co to jest namiętność i lojalność

ale w waszym wypadku nie ma o tym mowy.

No, chyba trochę przesadziłem

namiętność była

a może nawet mieliście jakieś skrupuły

ale przede wszystkim chodziło o zrobienie rogacza

                                                         z Leonarda Cohena.

 

Do diabła, powinienem skierować to do was obojga,

ale nie mam czasu, żeby pisać jeszcze raz.

Muszę się modlić.

Muszę czekać przy oknie.

Powtarzam: chodziło o zrobienie rogacza z Leonarda Cohena.

Ta linijka mi się podoba, bo jest w niej moje nazwisko.

A najbardziej doprowadza mnie do szału to,

że właściwie wszystko jest jak było:

jestem wciąż czymś w rodzaju przyjaciela,

jestem wciąż czymś w rodzaju kochanka.

Ale już nie na długo

i właśnie w tej sprawie do was piszę.

Bo naprawdę zacząłem zmieniać się w złoto, zmieniać w złoto.

To podobno trwa długo

i nie następuje od razu.

W związku z tym niniejszym zawiadamiam, że na razie

                                                         zamieniłem się w glinę.

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

TEGO RANKA ODZIEWAŁ MNIE WIATR

(„This Morning I Was Dressed By The Wind”)

 

 

Tego ranka odziewał mnie wiatr.

Niebo mówiło: zamknij oczy i biegnij

szczęśliwą twarzą naprzeciw słonecznej fali.

Las mówił: nie martw się, jestem stary

jak szmaragd, wstąp w mój szept.

Wieś mówiła: jestem doskonała i zagmatwana,

czy chciałbyś zacząć wszystko od nowa ?

Moja ukochana mówiła: myję włosy w wodzie,

którą zebraliśmy w zeszłym roku, ma smak kamienia.

Tego ranka odziewał mnie wiatr,

To było w połowie 1965.

 

 

Tłumaczył: Maciej Karpiński

 

 

 

 

 

 

TO TYLKO MIASTO, KOCHANIE

(„It’s Just A City, Darling”)

 

 

To tylko miasto, kochanie

         nazywają je Nowy Jork.

Gdziekolwiek się z tobą spotykam

         nie mogę odejść stąd.

Nie mogę cię połączyć

         z niczym poza sobą.

Połowa przystani krwawi.

       Wyrzekłem się czegoś, by cię kochać

lecz tak długa jest lista wyrzeczeń

         że nawet rzut oka na nią

demoralizuje jak kazanie.

Jeżeli to ma być nasz trening do innej miłości

         to do jakiej ?

Ja mam tylko garb.

         i stałem się jego znawcą.

Połowa przystani krwawi –

        ta na której zawsze śpimy

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

GENIUSZ

(„The Genius”)

 

 

Dla ciebie

stanę się Żydem z getta

i zatańczę

włożę białe pończochy

na moje powykręcane członki

i zatruję studnie

w całym mieście

 

Dla ciebie

stanę się Żydem odstępcą

wyjawię hiszpańskiemu księdzu

krwawe zaklęcia

Talmudu

i powiem gdzie są ukryte

kości dziecka

 

Dla ciebie

stanę się Żydem bankierem

doprowadzę do ruiny

dumnego starego króla

miłośnika łowów

i zakończę na nim dynastię

 

Dla ciebie

stanę się Żydem z Broadway’ u

w teatrach będę płakał

na wspomnienie matki

i sprzedawał przeceniony towar

spod lady

 

Dla ciebie

stanę się Żydem lekarzem

i po wszystkich

śmietnikach

będę szukał napletków

by je przyszyć z powrotem

 

Dla ciebie

stanę się Żydem z Dachau

będę leżał w wapnie

z powykręcanymi członkami

spuchniętymi z bólu

którego nikt nie pojmie

 

 

Tłumaczyli: Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

 

 

 

 

MAM DWA KAWAŁKI MYDŁA

(„I Have Two Bars Of Soap”)

 

 

Mam dwa kawałki mydła

o migdałowym zapachu,

jeden dla ciebie a drugi dla mnie.

Napełnij wannę,

umyjemy się nawzajem.

 

Nie mam pieniędzy,

zamordowałem sprzedawcę mydła.

 

A oto naczynie z oliwą,

zupełnie jak w Biblii.

Chodź do mnie,

namaszczę twoje ciało.

 

Nie mam pieniędzy,

zamordowałem sprzedawcę oliwy.

 

Spójrz przez okno

na ludzi i na sklepy.

Powiedz na co masz ochotę,

będziesz to miała za godzinę.

 

Nie mam pieniędzy,

nie mam pieniędzy.

 

 

Tłumaczył: Maciej Zembaty

 

 

 

 

 
WIELKIE WYDARZENIE

 

 

 

To się stanie bardzo niedługo

Wielkie wydarzenie, które zakończy ten horror.

Które zakończy smutek.

W następny Wtorek, gdy zajdzie słońce:

Zagram do końca Sonatę Księżycową.

To odwróci wariactwo świata zanurzonego w cierpieniu od

                                   ostatnich 200 milionów lat

Cóż za cudowna to będzie noc.

Cóż za westchnienie ulgi,

gdy zgrzybiały rudzik znów zapłonie czerwienią

i samotne słowiki poderwą swoje zakurzone ogony

by potwierdzić majestat stworzenia.

 

 

Tłumaczenie: Sebastian Korta

 

 

 

 

 

 

 

 

SŁOWO O LEONARDZIE COHENIE

 

 

Leonard Cohen urodził się 21 września 1934 roku w Montrealu

w bajecznie bogatej rodzinie żydowskich fabrykantów, która

wyemigrowała z Polski do Kanady wkrótce po pierwszej wojnie

światowej. Mieszkańcy Montrealu mówią przeważnie po angielsku

lub po francusku, ale w domu Cohenów mówiło się poza tym jeszcze

w jidisz, po rosyjsku i po polsku. Młody Cohen chodził na nabożeństwa

do synagogi, lecz po drodze mijał cerkiew i kościół katolicki.

Odbiera staranne wykształcenie, którego ukoronowaniem

mają być studia ekonomiczne; rodzice pragną powierzyć mu

w przyszłości rodzinne przedsiębiorstwo, on jednak wybiera poezję

i przenosi się do Nowego Jorku. Studiuje tam filologię i literaturę

angielską, jednocześnie poznaje od środka specyficzne środowisko

nowojorskiej bohemy artystycznej drugiej połowy lat pięćdziesiątych.

Pierwsza płyta „The Songs of Leonard Cohen” pojawia się na rynku

w 1966 roku. Trzydziestodwuletni artysta zdecydował się na jej

nagranie pod wpływem Judy Collins i jej to właśnie zawdzięczamy

śpiewającego Cohena. W 1976 roku wyjeżdża do Izraela, by ochotniczo

wziąć udział w wojnie izraelsko-egipskiej. Zostaje ciężko ranny -

cudem odratowany, pod wpływem przeżytego wstrząsu podejmuje

próbę całkowitej zmiany stylu.

W 1977 roku Cohen wydaje płytę „Death of a Ladies’Man” oraz

książkę pod zbliżonym tytułem. Oba przedsięwzięcia spotykają się

z miażdżącą krytyką. W tej sytuacji artysta wraca do poprzedniej

poetyki. W 1985 roku śpiewający poeta rozpoczyna największą trasę

koncertową swego życia, która obejmuje cały świat, w tym także i Polskę.

Pali bardzo dużo papierosów. Pije, jak sam twierdzi, „wyłącznie w pracy”- 

chodzi o czerwone wino, którym zwilża sobie gardło podczas koncertów.

Jego kiedyś radykalne poglądy polityczne uległy konserwatywnej ewolucji -

podaje się za zwolennika matriarchatu. Nie ma jednego stałego miejsca

zamieszkania. Jest właścicielem posiadłości w Normandii. Zakupił ją, by

stworzyć dom dla swojej żony Marianny i dwojga dzieci.

 

                                                                           Maciej Zembaty

                                                                         

 

 

(Zebrał i spisał – Sylwek)