Kiedy w piątek słońce świeci,
Serce mi do góry wzlata,
Że w sobotę wezmę plecak
W podróż do mojego świata.
Bo ja mam tylko jeden świat,
Słońce, góry, pola, wiatr.
I nic mnie więcej nie obchodzi,
Bom turystą się urodził!
Dla mnie w mieście jest za ciasno,
Wśród pojazdów, kurzu, spalin.
Ja w zieloną jadę ciszę,
W ścieżki pełne słodkich malin.
Myślę leżąc pośród kwiatów,
Lub w jęczmienia żółtym łanie
Czy przypadkiem za pół wieku
Coś z tym światem się nie stanie.
Chciałbym, żeby ten mój świat
Przetrwał jeszcze tysiąc lat,
Żeby mogły nasze dzieci
Z tego świata też się cieszyć.