a G F F-G
Musi być jakieś wyjście stąd,
do złodzieja mówił klaun,
Okropny tu bałagan,
w nocy i za dnia.
Oracz ziemię moją tnie,
kupiec suszy dzban,
Ceny tych rzeczy nie chce znać,
ani kmieć ani pan.
Nie warto burzyć tej ciszy,
to złodziej mówił tak,
Choć życie to dla wielu z nas,
jedynie głupi żart.
Niejeden musi przez to przejść,
lecz to już nie nasz los,
Więc samą prawdę mówmy dziś,
bo kłamstwa było dość.
Na straży w dzień i w nocy
książęta patrzą z wież,
A damy chodzą tam i siam,
i bosa służba też.
Tymczasem gdzieś w oddali
pomruk wydał żbik,
Dwaj jeźdźcy się spotkali,
a wicher zaczął wyć.
Stoję na wielkiej wieży
By patrzeć co i jak
Zuchwalców czas się kończy
Sprawiedliwości to znak
Złapali liczne narody
Domy stawiali na krwi
Biedaka mieli w pogardzie
Władcy okrutni i źli.