Sylwek Szweda — oficjalna strona internetowa — Burza
by Joker

Burza

L'Orage
(3 : Le pornographe)
słowa i muzyka: Georges Brassens
tłumaczenie: Tomasz Misiewicz
(Opracowanie na gitarę: Sylwek Szweda 06.08.2012)
( h ) 

 

           e

Ty o deszczu mi mów,

          e

O pogodzie zaś nie

                  A

Na nią wszak szkoda słów

                       A

Tak bardzo mierzi mnie

D

Przyczyna prosta: Jupitera moc

               Fis

Z burzą miłość tu słał

                Fis

Razem z nią deszczu czar

                h

Gromy, wiatry i szkwał

      Cis7              Fis

Zstąpiły pośród mar

                    G      A        G    Fis h

Rozjaśnić miały cichą, ciemną noc….

 

2. 

Gdy  listopad szedł spać

Choć do świtu wciąż hen

Deszcz na Brest zaczął lać

W hałasie zmącił sen

Pioruna pegaz podniósł krzyk i pisk

W nocy godzinę złą

Fajerwerki i bluzg

Przerwą sny, tych co śpią

Sąsiadkę zbudził mą

Ostudził żądz wieczornych zimny plusk

 

3. 

W nocnym stroju, choć dzień

Prawie. Wali w me drzwi

Patrzę, jednak nie sen

Jakoś nieswojo mi:

„Wyjechał mąż i sama muszę śnić

Piorunochron to rzecz,

Którą on pragnie zbyć

Dziwny zawód, wiem lecz

Tak przecież musi być

Sprzedaje towar, z czegoś trzeba żyć"

 

4. 

Było jak stanu mąż

Franklin Beniamin chciał

Panią, gdy z nieba wciąż

Deszcz gęstą strugą lał

Oplotłem swym piorunochronem

Mężu biedny, ten test

Ty oblałeś. Na żer

Żonę swą w mieście Brest

Wystawić? To nie fair

Najciemniej pod latarnią przecież jest

 

5. 

Gdy Jupiter, szedł w dal

Kiedy znudził go Brest

Pozostawił nam żal

Z Bogami tak to jest

Sąsiadka nagle otrząsnęła się

W domu wróciła próg

Męża osuszyć strój

Lecz przyrzekła: „Da bóg,

Zostaniesz kiedyś mój

Powrócę z deszczem - wtedy czekaj mnie!

 

6. 

A choć ona tuż, tuż

W oceanie nie raz

Nieba szukałem burz

„Niech wróci deszczu czas!”

Modląc od rana do wieczora

Płynie stratusów nurt,

Ten cumulus to łódź

Nimbus jak wodny płaz

„Kochana, proszę wróć!”

Lecz ona znikła jak kamfora

 

7. 

Przedsiębiorczy jej mąż

W noc handlował co sił

(Zysku w kieszeni wąż)

Wreszcie fortunę zbił

A potem powiódł swoją żonę tam

W miejsca bez deszczu, mdłe

Gdzie jest wciąż słońca nów

A tubylcy, o nie

Nie znają takich słów                                                                                  

Jak piorun, błyskawica, mówię wam

 

8. 

Boże, błagam cię, zrządź

Aby skarga mych ust

Ją dopadła – gdzie bądź

Tknęła wystygły biust

I odcisnęła na nim moje dłonie

Miła wróć, pragnę cię

Chcę zrozumieć twój świat

Ciebie brak - jest mi źle

Na sercu mym twój kwiat

Weń wniknął po piorunochronie

h h Fis Fis Cis7 Cis7