Wesele każde, można rzec,
Błazeństwem wielkim jest!
C G
Do syta pije się i je
D G ( C G D G C G D G )
I tańczy, żeby lec!
A potem w miodzie klejom się
Tygodni całe sześć;
Wciąż słychać tylko:"Kocham Cię
I ja Cię kocham też"!
Małżeństwo to niebiański stan,
Gdy ma się wszystkich gdzieś;
Lecz tak naprawdę powiem wam
Szaleństwem ono jest.
Miesięcy dziewięć minie wnet,
Kierunek zmieni wiatr;
Kobieta gdera, facet klnie,
A między nimi szkrab.
I nagle w środku nocy krzyk,
Próbujesz zasnąć znów;
A żona na to:"Kołysz go
I śpiewaj mu do snu".
Małżeński stan potrawą jest
Pół kwaśną, słodką pół;
I często dzieci mnóstwo też,
Więc ciągniesz jak ten wół.
I każdy coś od ciebie chce
Aż dość już tego masz;
Wnet uszy tak rozbolą cię -
Na piwo uciec czas!!!
Sam nie wiesz ile dzieci masz,
Imiona mylą się;
A kiedy czas do pracy wstać,
Swojego nie znasz też!
Piosenka ta wnet kończy się,
Już światła zgasić czas;
Kto nie chce wierzyć może sam
Spróbować chociaż raz!