Hej! na Danielce znalozłech przy frelce
Portmanyj kiery mi zabrała
Hej! za to potym zabrołech jyj cnotę
Myślem - rachunek wyrównała.
Hej! ciemnej w nocy, w środku o północy
Klucycki z auta mi porwała
I pojechała aże za Ujsoły
Lecz tam policja jom złapała.
Skarży się na mnie i okrutnie kłamie
Że jom okradłech ze wszystkiego
Lecz to było raczej ciupeczkę inaczej
Bo podzieliłech sie z kolegom.
W Dolinie Danielki trza zważać na frelki
Mogom cię okraść ze wszystkiego
Lecz kiej france na tem złapiesz bier zapłatę
I niy zapomnij o kolegach.
Niejeden chłop co jak dąb był wielki
Kiej się zabujoł w jakiejś frelce
Dziś wokół palca cołki owinięty
Galoty wiszom mu na szelkach.
Muńcoł u góry, Danielka na dole
Cichutko się jak żmija wije
A jo nad chmurami przy rycerskim stole
Gorzołkę z kamratami piję.