Z programem ostatniej gonitwy w kieszeni
Modliłeś się, prosząc o śmierć bukmachera
W tancbudzie, gdzie "Słońce Jamajki"
Ktoś z szafy grającej bez przerwy wybierał
W pisuar miejskiego szaletu strącony
Przekleństwem kaprala beształeś swój niefart
I miłość spóźnioną do koni
Przekleństwem kaprala beształeś swój niefart
I miłość spóźnioną do koni
Powiedział ci Murzyn-albinos z Zalesia Górnego
Bo w Dolnym nie chcieli go znać
Że blues to jest wtedy, gdy człowiek zbyt często
Zmuszany jest dawać, nie brać
Że blues to jest wtedy, gdy człowiek zbyt często
Zmuszany jest dawać, nie brać
Że życie to trzeba tak krótko, przy pysku
Za uzdę i batem w galopie po zadzie
Bo życie to w końcu hipodrom, nic więcej
Pewniakom nachyla wiraże
Że życie to w końcu hipodrom, nic więcej
Pewniakom nachyla wiraże