Co się zdarzyło jeden raz, nie uwierzycie mi,
Gdym wdepnął sobie w piękny czas New-Yorską Chatham Street.
D G A D
Ciągnij pomalutku, aż do skutku,
D G A A7 D
Jak te New York girls, co nie tańczą polki!
Dziewuszka grzeczna vis-a-vis obrała kurs na wprost:
Tuż - tuż na Bleeker mieszkam Street.” - Więc się zabrałem z nią.
„Kielicha” – rzekła – „znajdziesz tam, przekąskę, to i sio.”
Mamusia nas witała w drzwiach, siostrzyczek cały rząd.
Do wierzchu nalewano w szkło i pito aż po dno,
Aż zaczął kręcić się, jak bąk, mój globus w miejscu, o!
Przyjaciółeczkę wzrusza, bo ja przypominam jej
Braciszka, co w Szanghaju jest za nie wiadomo co.
Przejrzałem nagle, oczy trąc - Królową Boże chroń!
Ten goły facet w łóżku jest bez wątpliwości mną!
Pustynną iście zionie w krąg golizną każdy kąt,
A bez bielizny, forsy ktoś jest bez wątpienia mną.
To, w czym do portu szedłem, dość wytworną miało woń:
Po mączce rybnej wór, a – hoj! Jak ulał na Cape Horn!
Wszystko pomalutku, ciągnie się do skutku,
Jak te New York Girls, co nie tańczą… break dance!