Rozszumiały się wierzby płaczące,
rozpłakała się dziewczyna w głos,
od łez oczy podniosła błyszczące,
na żołnierski, na twardy życia los.
a d E a
Nie szumcie wierzby nam, z żalu, co serce rwie.
C d E a
Nie płacz, dziewczyno ma, bo w partyzantce nie jest źle.
a d E a
Do tańca grają nam, granaty, visów szczęk.
C d E a
Śmierć kosi niby łan, lecz my nie wiemy, co to lęk.
Błoto, deszcz, czy słoneczna spiekota,
wszędzie słychać miarowy, równy krok.
To maszeruje dziś leśna piechota,
na ustach śmiech, spokojna twarz, wesoły wzrok.
I choć droga się nasza nie kończy,
choć nie wiemy, gdzie wędrówki kres,
ale pewni jesteśmy zwycięstwa,
bo przelano już tyle krwi i łez.