Blues Pierona Gojnego
Blues Złego Gajowego
E7 A7
Pod mrowcami powiesili my gojnego
E7 C7 H7/
Coby śladu już niy było ino same kości
E7 A7
Pod mrowcami powiesili my pierona tego
E7 C7 H7
Co by niy łostało się już nawet jednyj
A7 E7 - - H7
takiyj pyci, pyci pyci kostki jego.
E A Gis G Fis E7
Taki hyrny pierōn z niego boł
A7 H7
Co nōm baby ino loł
C7 H7
Niy doł chrustu zbierać nom
Fis F E7 - - H7
Kej my zowdy mieli go.
E A Gis G Fis E
W babskie łachy do lasa łôbleczeni
A7 H7
A na jegra zaczajeni
C7 H7
Ino kryjom zaczōn smagać
Fis F E7 - - H7
My go chycić a na asta poczli ciś.
E A Gis G Fis E
I trzi dni wszyndy go szukali
A7 H7
Biołe gyry ino znodli
C7 H7
Co nōm po tym kej ich przedniok
Fis F E7 - - H7
Przyszoł ku nōm jako dudrok.
12.01.2021
BLUES PIERONA GOJNEGO - Sylwek Szweda
gojny - gajowy, leśniczy
pierona - używany jako wyzwisko lub przekleństwo np. gnoja, drania chama itp.
mrowiec - mrówka
pod mrowcami - pod mrowiskiem
coby - żeby
łostało - zostało, pozostalo
hyrny - sławny, dumny inksy
loł - bil
zowdy - zawsze, w każdym razie
ôbleczeni - ubrani
kryja - laska
chycić - złapać
asta - gałąź, konar
poczli - zaczęli
tydnie - tygodnie
zaczon - zaczął
smagać - ciachać, łoić
asta - gałąź
ciś - wciskać, pchać
wszyndy - wsządzie
jegra - myśliwego, strzelca
gyry - nogi
znodli - znaleźli
ino - tylko, jedynie
nom - nam
kej - kiedy, gdy
przedniok - pierworodny syn
przyszoł - przyszedł
ku nom - do nas
dudrok - człowiek dokuczliwySłowa piosenki napisane są na podstawie zdarzenia przytoczonego w socjologicznej pracy Józefa Chałasińskiego chcącego przybliżyć antagonizm Polsko-Niemiecki w lokalnej społeczności. Opisywał on relacje w roku 1934, które funkcjonowały w Murckach. Pośród różnorakich opisów zdarzeń, przytaczana jest tam historyjka zabójstwa leśniczego, która zdumiewa swoją zuchwałością. Dziś nie sposób potwierdzić autentyczności podawanych wszystkich szczegółów zdarzenia. Nie mniej, jest wielce prawdopodobne, zaistnienie jakiegoś tragicznego zdarzenia, na podstawie którego mogła wytworzyć się przekazywana z ust do ust historia niedoli mieszkańców. Takich przypadków śmierci, a to leśnika, a to kłusownika z rąk zarządzających w naszych okolicach jest sporo i to dających się nawet potwierdzić. Jednak całkiem inną sprawą jest otoczka wokół zdarzenia, a to ona właśnie buduje niesamowity klimat dotycząca zabójstwa gajowego. W całości go zaprezentujemy:
(...) W bardzo charakterystyczny sposób wyjaśnia ona nienawiść do Polaków dyrektora kopalni B. [najprawdopodobniej Boera — dopisek własny], który w ciągu kilkunastu lat na swojem stanowisku w osadzie odznaczył się przez prześladowanie Polaków. „Ojciec B. czytamy w autobiografji A. był leśniczym tego samego magnata niemieckiego, w miejscowości K. [Kostuchna — obszar dzisiejszych Murcek znajdował się w rewirze leśnym Kostuchna] i nie dał z lasa nic ukraść ani pościeli, ani drzewa i chłopi się przebrali w ubrania kobiece i pośli do lasa na pościel. Gdy ów B. ich zobaczył, poszedł ich wygonić i zaczął ich bić; wybił jednej drugiej i trzeciej, a ta czwarta się już postawiła na niego, nie dała się bić, wtenczas przystąpiła i piąta do niego, a te trzy powalone też powstały i zaczęli w pięciorga okładać pana B., ile sie do niego zmieściło; na ostatek owi chłopi go rozebrali do naga i uwiązali koło drzewa do mrowiska, a pysk mu zawiązali, żeby nie potrafił ryczeć. Gdy ów B. nie wrócił do domu, jego żona oznajmiła nadleśniczemu, że mąż z lasu nie powrócił od wczoraj do domu i nadleśniczy zrobił poszukiwanie ze siągarzami za owym B. I znaleźli go dopiero na trzeci dzień nieżywego w mrowisku. I było udane, że mu kłusownicy takiego figla splatali, których w lasach okolicznych było bez liku. Ów kierownik kopalni był wtenczas chłopcem około 12 lat i odtąd zemstą pałał na nas Polaków.(...)
Na dzień dzisiejszy nie udało się ustalić nazwiska dyrektora kopalni. Niedookreślone jest czy chodzi o kopalnię w Kostuchnie czy w Murckach. Za to możemy z bardzo dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że pierwszą literą nazwiska owego dyrektora to litera "B". którego ojcem miał być ów leśniczy. Jest jeszcze inna sprawa. Bardzo powszechne jest, by w miejscu tragicznych zdarzeń powstawała kapliczka. Choć w naszej części lasów ich bez liku, przy żadnej taka historia nie funkcjonuje, lub raczej — nie udało się jej nam usłyszeć. A może dzięki większemu rozgłosowi uda się kilka rzeczy zweryfikować i coś więcej ustalić?
(...) W bardzo charakterystyczny sposób wyjaśnia ona nienawiść do Polaków dyrektora kopalni B. [najprawdopodobniej Boera — dopisek własny], który w ciągu kilkunastu lat na swojem stanowisku w osadzie odznaczył się przez prześladowanie Polaków. „Ojciec B. czytamy w autobiografji A. był leśniczym tego samego magnata niemieckiego, w miejscowości K. [Kostuchna — obszar dzisiejszych Murcek znajdował się w rewirze leśnym Kostuchna] i nie dał z lasa nic ukraść ani pościeli, ani drzewa i chłopi się przebrali w ubrania kobiece i pośli do lasa na pościel. Gdy ów B. ich zobaczył, poszedł ich wygonić i zaczął ich bić; wybił jednej drugiej i trzeciej, a ta czwarta się już postawiła na niego, nie dała się bić, wtenczas przystąpiła i piąta do niego, a te trzy powalone też powstały i zaczęli w pięciorga okładać pana B., ile sie do niego zmieściło; na ostatek owi chłopi go rozebrali do naga i uwiązali koło drzewa do mrowiska, a pysk mu zawiązali, żeby nie potrafił ryczeć. Gdy ów B. nie wrócił do domu, jego żona oznajmiła nadleśniczemu, że mąż z lasu nie powrócił od wczoraj do domu i nadleśniczy zrobił poszukiwanie ze siągarzami za owym B. I znaleźli go dopiero na trzeci dzień nieżywego w mrowisku. I było udane, że mu kłusownicy takiego figla splatali, których w lasach okolicznych było bez liku. Ów kierownik kopalni był wtenczas chłopcem około 12 lat i odtąd zemstą pałał na nas Polaków.(...)
Na dzień dzisiejszy nie udało się ustalić nazwiska dyrektora kopalni. Niedookreślone jest czy chodzi o kopalnię w Kostuchnie czy w Murckach. Za to możemy z bardzo dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że pierwszą literą nazwiska owego dyrektora to litera "B". którego ojcem miał być ów leśniczy. Jest jeszcze inna sprawa. Bardzo powszechne jest, by w miejscu tragicznych zdarzeń powstawała kapliczka. Choć w naszej części lasów ich bez liku, przy żadnej taka historia nie funkcjonuje, lub raczej — nie udało się jej nam usłyszeć. A może dzięki większemu rozgłosowi uda się kilka rzeczy zweryfikować i coś więcej ustalić?
(pierwotna wersja Bartka Zatorskiego 11.01.2021)
Ref. Pod mrowcami powiesili my gojnego
Coby śladu już nie było ino same kości
Taki hyrny pierōn z niego boł
Co nōm baby ino loł
Niy doł chrustu zbierać nom
Kej my zawdy mieli go
W babske łachy do lasa ôbleczeni
Na tego jegra zaczajeni
Ino kryjom zaczōn smagać
My go chycić a na asta poczli ciś
Ze trzi dni go szukali
Biołe gicze ino znodli
Co nōm po tym kej ich przedniok
Przyszoł ku nōm jako zazrok
Jagdsignal "Sau tot" (1.Stimme) als Übung von Jagdhornfuchs V10
Jagdsignal „Hase tot" (2.Stimme) als Übung von Jagdhornfuchs V12 Fürst-Pless-Horn
Jagdsignal "Sau tot" (2.Stimme) als Übung von Jagdhornfuchs V15
Jagdhornblasen: "Kaninchen tot" 2te Stimme ist der optimale Einstieg in die Deutschen Jagdsignalen.