Już tyle lat nie byłem w górach
( C e a F )x2
C e a F
Już tyle lat nie byłem w górach
C e a F - G
Już tyle lat
C e a F
Tak dawno nie błądziłem w chmurach
C e a F - G
Odległy stał się ten świat.
C e a F
Pamiętam jeszcze ten czas
C e a F - G
Z radością szedłem do gwiazd
C e a F
Tam smagał mnie ostry wiatr
C e a F - G
Dziś czuję, że mi tego brak.
(ref.)
Koił mnie puszysty śnieg
Oddech uspokajał się
Wtopiłem się w ciszę gór
Dziś stłumił ją miasta szum.
(ref.)
Wrócę do wysokich skał
Pachnących zielonych hal
Do wzgórz zatopionych wśród drzew
Powita mnie ptaków śpiew.
C e a F
I choć już tyle lat nie byłem w górach
C e a F - G
Wciąż czuje ich smak
C e a F
I wiem, jeśli chcę pobłądzić w chmurach
C e a F - G
To muszę wrócić tam.
C e a F
Już tyle lat nie byłem w górach
C e a F - G
Już tyle lat
C e a F
Tak dawno nie błądziłem w chmurach
C e a F - G
Odległy stał się ten świat.
C e a F
Już tyle lat nie byłem w górach
C e a
Już tyle lat...
Piosenkę JUŻ TYLE LAT NIE BYŁEM W GÓRACH Jarek Banyś poznał od swoich uczniów
z Liceum C.K. Norwida w Tychach podczas wspólnego śpiewania w galerii MIRIAM
w latach 1990-1994.
Autorem JUŻ TYLE LAT NIE BYŁEM W GÓRACH jest podobno chłopak z Tychów, który trafił do wojska, gdzie z tęsknoty do przyjaciół i wspołnych wędrówek po górach napisał tę piosenkę.
Niniejsza wersja tej piosenki odtworzona z pamięci została nagrana 8 maja 2010 r. przez Jarka Banysia i Sylwka Szwedę.
Trafiłem na Twoją stronę internetową za swoją piosenką. Posłuchałem jej w Twoim wykonaniu i z radością stwierdziłem, że nic a nic się nie zmieniła (chodzi o melodię) co jest miłe bo często coś dodaje się od siebie jeżeli chodzi o interpretację, ale widocznie mamy podobną wrażliwość ponieważ jesteśmy prawie równolatkami. Cieszę się że nagraliście tę piosenkę ja jakoś nigdy nie miałem na to czasu choć pewnie sposobność by się znalazła jeszcze za mojej bytności w "Ryczących dwudziestkach". Niemniej jednak zawsze miło posłuchać swojego tekstu w innym wykonaniu. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję że będę mógł Was posłuchać na jakimś koncercie w okolicach Bytomia czy Katowic w najbliższych miesiącach.
Napisałem parę piosenek, kilku byłem współautorem ale generalnie gram i śpiewam dla mojej rodzinki i moich podopiecznych, których szkolę na kursach i obozach żeglarskich. Przemycam im wtedy również piosenki o górach, ballady Leonarda Cohena i piosenki moich przyjaciół żeglarzy, Koryckiego i innych. Jak widzisz wszystko to co nam w duszy grało jak byliśmy młodzi i piękni :)
Próbuję zarazić moich młodych przyjaciół miłością do muzyki dlatego wielu z nich bierze się za gitarę i proszą bym ich nauczył paru chwytów. Dla mnie to jest fajne i mam z tego dużo satysfakcji. Piosenkę dzięki której spotkaliśmy się w internecie napisałem w pewien wiosenny wieczór w Gliwicach
Pozdrawiam Damian Gaweł
- Jacek Janik
- 31-01-2011 10:16
- Szkot, Wojciech Dudziński
- Sęp, Damian Gaweł - Małpa i oczywiście Andrzej W. E. Grzela, czyli Kunia.
Krakowski występ Ryczących Dwudziestek nie był ich pierwszą prezentacją publiczną. Już wcześniej odnosili spektakularne sukcesy, m.in. na przeglądach piosenki żeglarskiej w Mikołajkach i Katowicach. Nie mieli wprawdzie formalnego lidera, jednak najwięcej inicjatywy w sprawach organizacyjnych i artystycznych zawsze wykazywał właśnie Kunia.
W tamtym okresie swoją działalność estradową opierali na starych, uznanych w polskim środowisku szantowym wzorach repertuarowych i stylistycznych, a ich ideałem były bez wątpienia Stare Dzwony.
- Później zaczęliśmy sami gromadzić materiał repertuarowy- opowiada Andrzej. - M.in. komponowaliśmy i pisaliśmy słowa piosenek. Ja sam mam na koncie ze 20 utworów. Wertowaliśmy też stare śpiewniki i ściągaliśmy wydawnictwa z zagranicy...
Z czasem stało się to zadaniem niezbyt skomplikowanym, bo sukcesy odnoszone na wszystkich estradach szantowych kraju spowodowały, że Ryczące Dwudziestki zaczęto zapraszać również na występy zagraniczne. Później w zespole nastąpiły zmiany kadrowe. Odszedł Małpa, a po nim Szkot, który założył własną formację szantową. Dwudziestki zasilił natomiast m.in. Jan Olszówka
- jazzman i miłośnik gospels. Nie pozostało to bez wpływu na styl muzyczny zespołu. Ich warsztat artystyczny zdecydowanie się wzbogacił, a wykonywane przez nich surowe z natury szanty - stały się teraz bardziej melodyjne, łatwiejsze do słuchania dla przeciętnego polskiego odbiorcy.
Działalność artystyczna, mimo że dla Kuni niezmiernie ważna, nigdy nie stanowiła jego głównego zajęcia. Poza nią było przecież żeglarstwo, no i to, co chyba jednak najważniejsze - studia na akademii medycznej.
W jachtingu dochrapał się Andrzej stopnia sternika jachtowego, a na polu działalności medycznej - specjalizacji w zakresie chirurgii miękkiej. Poważna pozycja zawodowa nie przeszkadza Kuni w kontynuowaniu pracy artystycznej, a fakt, że pan doktor rozpoznawany bywa jako szantymen, pomaga ponoć nawet w nawiązywaniu kontaktu z pacjentami, zwłaszcza tymi, którzy należą do jego fanów. Pewnie będzie tak i wówczas, gdy przyjdzie pora, by nazwę zespołu zmienić na Ryczące Czterdziestki...
- RYCZĄCE DWUDZIESTKI