Opadły mgły, wstaje nowy dzień
(Sł. E. Stachura muz. K. Myszkowski)
( G C G D G C G D G G )
… G D
Górą …
G C
Ktoś …
G D D7
Do …
G C
Pies …
G D G C G D
Niesie …
G C
A …
G D
Toczy, …
G C
A …
G D D
Toczy, …
Ty, …
- …
Odpędź …
Dość …
Niech …
Bo …
Bo …
Nowy …
Bo …
Bo …
Nowy …
Bo …
Bo …
Nowy …
( …
Słońce …
Tramwaj …
Uchodzą …
Ciągną …
Nad …
A …
Toczy, …
A …
Toczy, …
Ty, …
- …
Odpędź …
Porzuć …
Niech …
Bo …
Bo …
Nowy …
Bo …
Bo …
Nowy …
Bo …
Bo …
Nowy …
( G C G D G C G D G )
SDM - Opadły mgły, wstaje nowy dzień
Opadły mgły, wstaje nowy dzień- Stare Dobre Małżeństwo
--- Życiorys pisany przez Stachurę w podaniu na KUL ---
Urodziłem się 18 VIII 1937r. Pont-de-Chéruy (dep. Isére) we Francji.
Dzieciństwo miałem spokojne i piękne. Kiedy miałem 7 lat, śniło mi się,
że posiadam zdolność lotu. W tym czasie zacząłem uczęszczać do
francuskiej szkoły elementarnej i sny zaczęły się zmieniać jak nowe
obrazy w fotoplastykonie. Drugą wojnę światową pamiętam tylko ze
smaku czekolady, który obdarowywali nas Amerykanie. Pamiętam jeszcze
pająka na suficie naszej piwnicy, w której musieliśmy się ukrywać przed
dwa tygodnie.
Kiedy miałem 11 lat, rodzice doszli do wniosku, że należy opuścić słodką
Francję i powrócić do jeszcze słodszej Polski. Nie rozumiałem jeszcze
wtedy słowa: nostalgia. Teraz dopiero rozumiem, ileż smutku się w nim
zawiera. Z opowiadań i książek słyszałem dużo o wilkach grasujących
w Polsce. W listopadzie 1948 r. Przyjechaliśmy do Polski. Nie widziałem
nigdzie wilków, ale nie mogłem się spodziewać, że tak małe będzie moje
rozczarowanie.
Osiedliliśmy się w ponurym miasteczku, w Aleksandrowie Kuj. Było to
kiedyś graniczne miasteczko i słynęło szeroko z przemytu. Tutaj
skończyłem szkołę podstawową. Ponieważ wykazywałem wysokie
zdolności, oddano mnie do „gimnazjum” w Ciechocinku, żeby zrobić ze
mnie „inżyniera” lub „doktora”. Po trzech latach przeniosłem się do
liceum ogólnokształcącego w Gdyni, które ukończyłem i gdzie do tej pory
otoczony jestem legendą, jak wyczytałem na tamtejszej szkolnej gazetce.
Jeden rok tzn. 1956, włóczyłem się po Polsce napotykając wszędzie ślady
wilków, a nigdy ich samych. Potem zacząłem studiować filologię francuską
na KUL-u, gdzie doskonała dobroć kilku osób wzruszyła mnie do głębi.
Studia przerwałem przede wszystkim z własnej winy, a może z winy
wierności tradycjom moich wielkich „ancetres”.
Dzieciństwo miałem spokojne i piękne. Kiedy miałem 7 lat, śniło mi się,
że posiadam zdolność lotu. W tym czasie zacząłem uczęszczać do
francuskiej szkoły elementarnej i sny zaczęły się zmieniać jak nowe
obrazy w fotoplastykonie. Drugą wojnę światową pamiętam tylko ze
smaku czekolady, który obdarowywali nas Amerykanie. Pamiętam jeszcze
pająka na suficie naszej piwnicy, w której musieliśmy się ukrywać przed
dwa tygodnie.
Kiedy miałem 11 lat, rodzice doszli do wniosku, że należy opuścić słodką
Francję i powrócić do jeszcze słodszej Polski. Nie rozumiałem jeszcze
wtedy słowa: nostalgia. Teraz dopiero rozumiem, ileż smutku się w nim
zawiera. Z opowiadań i książek słyszałem dużo o wilkach grasujących
w Polsce. W listopadzie 1948 r. Przyjechaliśmy do Polski. Nie widziałem
nigdzie wilków, ale nie mogłem się spodziewać, że tak małe będzie moje
rozczarowanie.
Osiedliliśmy się w ponurym miasteczku, w Aleksandrowie Kuj. Było to
kiedyś graniczne miasteczko i słynęło szeroko z przemytu. Tutaj
skończyłem szkołę podstawową. Ponieważ wykazywałem wysokie
zdolności, oddano mnie do „gimnazjum” w Ciechocinku, żeby zrobić ze
mnie „inżyniera” lub „doktora”. Po trzech latach przeniosłem się do
liceum ogólnokształcącego w Gdyni, które ukończyłem i gdzie do tej pory
otoczony jestem legendą, jak wyczytałem na tamtejszej szkolnej gazetce.
Jeden rok tzn. 1956, włóczyłem się po Polsce napotykając wszędzie ślady
wilków, a nigdy ich samych. Potem zacząłem studiować filologię francuską
na KUL-u, gdzie doskonała dobroć kilku osób wzruszyła mnie do głębi.
Studia przerwałem przede wszystkim z własnej winy, a może z winy
wierności tradycjom moich wielkich „ancetres”.
Krzysztof Myszkowski (ur. 2 stycznia 1963 w Złocieńcu) - pedagog (1987 - UAM),kompozytor, wokalista, lider zespołu Stare Dobre Małżeństwo (SDM).
W latach 1977-1981 uczęszczał do I Liceum Ogólnokształcącego w Drawsku Pomorskim. Jego kolega z klasy w tymże liceum, Andrzej Sidorowicz, wspólnie z Myszkowskim założył zespół Stare Dobre Małżeństwo.
Równolegle do Starego Dobrego Małżeństwa - wraz z Ryszardem Żarowskim i Andrzejem Stagraczyńskim - na potrzebę realizacji nowego projektu (z wierszami Jana Rybowicza) utworzył w 2005 roku formację The Gruz Brothers Band.
Oprócz 21 wydawnictw muzycznych z SDM, ma w swoim dorobku dwie płyty solowe oraz dwie z The Gruz Brothers Band.
W 1998 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Złocieńca. Obecnie mieszka we Wrocławiu.