Pasterka
„Baranki”
(słowa z Katalonii Mila y Fontanals, nr 544. Przekł. Edward Porębowicz)
I wyd. z 1858 r. „Pasterka” Edward Porębowicz, Pieśni Ludowe 1909 r.
„La zagala”, nr 544 - Manuel Milá y Fontanals, Romancerillo catalán II wyd. 1882 r.,
( a e a C G C a e a e C E a a e a e C E a )
a e a C G C
Kazali mi paść owce, baranki cały dzień,
a e a e C E a
Myślą, że pasę sama, a ja sama nie,
a e a e C E a ( a e a e C E a a e a e C E a )
Myślą, że pasę sama, a ja sama nie.
Przychodzi co wieczora młodziutki jeden pan,
Mówi witaj kochana, mówię, dziękuję wam,
Mówi witaj kochana, mówię, dziękuję wam.
Gdyby nie tak maleńka za żonę bym cię brał,
Choć ja mała, mówicie niejeden by mnie chciał,
Choć ja mała, mówicie niejeden by mnie chciał.
Rośnie trawa na łące, od wieczora do ranka,
Tak rośnie i dziewczyna, gdy patrzy na kochanka,
Tak rośnie i dziewczyna, gdy patrzy na kochanka,
Tak rośnie i dziewczyna, gdy patrzy na kochanka,
Tak rośnie i dziewczyna, gdy patrzy na kochanka.
1987
PASTERKA - Sylwek Szweda z TWA
PASTERKA - Sylwek Szweda z UPBzP
BARANKI (Pasterka) - Ania Kiełbusiewicz z Orkiestrą Świętego Mikołaja
*
I choć w pamięci mgła snuje się niepojęta,
Serce moje wciąż pamięta.
Sylwek Szweda 20.02.2012
Edward Porębowicz (ur. w 1862 w Warszawie, zm. w 1937 we Lwowie) – polski romanista, poeta, tłumacz, badacz literacki.
Kształcił się w Galicji. W 1899 otrzymał katedrę filologii romańskiej w Uniwersytecie Lwowskim. Był uczonym wszechstronnym - działał zarówno w obszarze literatur romańskich, jak i wszystkich zachodnioeuropejskich. To on pierwszy wprowadził do nauki termin barok na oznaczenie okresu w dziejach literatury. Badał twórczość trzech wieszczów, pisywał wnikliwe recenzje. W 1920 został członkiem czynnym Towarzystwa Naukowego we Lwowie, a w 1936otrzymał nagrodę literacką Lwowa. Jego dorobek naukowy był imponujący. W roku akademickim1925 -1926 został wybrany rektorem Uniwersytetu Jana Kazimierza.
Był kawalerem krzyża komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, komandorem orderu Corona d'Italia, został odznaczony Orderem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, był też członkiem czynnym Polskiej Akademii Umiejętności, członkiem czynnym i honorowym wielu towarzystw naukowych.
Był też znakomitym poetą i tłumaczem największych arcydzieł literatury zachodniej, zwłaszczaBoskiej Komedii i Życia nowego Dantego, ballad prowansalskich, Pieśni ludowych celtyckich, germańskich i romańskich, poematów Byrona (Don Juan), dramatów Calderóona, uczestnikiem spotkań młodych lwowskich literatów (grupa Płanetnicy) w willi Zaświecie Maryli Wolskiej.
Do jego dokonań należą inspiratorskie dla polskich badań literackich studia z zakresu średniowiecza, literatury włoskiej i francuskiej, polskiego baroku (Andrzej Morsztyn) i modernizmu (wprowadził termin neoromantyzm). Jest autorem monografii o Dantem i o św. Franciszku.
13 maja 1932 Uniwersytet Poznański przyznał mu tytuł doktora honoris causa. W 1935 został odznaczony Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury.
Pochowany na cmentarzu Łyczakowskim.
ANNA KIEŁBUSIEWICZ
2.02.1974-21.12.2003
Ania swą działalność muzyczną rozpoczęła w klubie „Piwnica pod Farom” przy Kościele NMP Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach. Wykonywała wtedy pieśni religijne oraz poezję śpiewaną. Właśnie śpiewając poezję wygrała w czerwcu 1994 roku Festiwal Sztuki Pierwszej w Tarnowskich Górach. Dzięki temu występowi poznała wielu ludzi, którzy towarzyszyli jej przez całą karierę muzyczną.
Na Festiwalu Mikołajki Folkowe w 1996 roku, występując solo z repertuarem pieśni śląskich zdobyła pierwszą nagrodę. Artystka przez szereg lat poszukiwała tematów ludowych w starych śpiewnikach. Talent i temperament sprawiły, że przy skromnym akompaniamencie gitary utwory pierwotnie surowe, zaśpiewane przez Anię nabierały całkowicie nowej energii. Pieśni uzyskały charakterystyczny klimat, nietypowe melizmaty, często nową melodię i rytm.
Od 1998 r. była solistką Orkiestry św. Mikołaja. Była współautorką 2 ostatnich płyt Orkiestry św. Mikołaja „Z dawna dawnego” i „Jeden koncert”.
Gadki z Chatki nr 7
styczeń/luty 1997
styczeń/luty 1997
Śpiewam, aby kreować siebie
rozmowa z Anną Kiełbusiewicz
rozmowa z Anną Kiełbusiewicz
Magda Opoka Marzena Goławska
Werdykt VI Festiwalu Muzyki Ludowej "Mikołajki Folkowe'96" nikogo chyba, prócz laureatki, nie zaskoczył. Pierwszą nagrodę "za inspirację polską muzyką, nieprzeciętny głos i twórcze, poruszające wykonanie" otrzymała Ania Kiełbusiewicz. Jury wyłuskało ją, jedyną solistkę, spośród jedenastu grup o niejednokrotnie bardzo rozbudowanym instrumentarium. Ania nie jest debiutantką, choć rzadko występuje. Zdobyła laury na Festiwalu Muzyki Pierwszej w Tarnowskich Górach w 1994 r., brała też udział w konkursie w ramach "Mikołajków Folkowych'94". Kiedy z gitarą pojawia się na scenie wygląda na onieśmieloną i stremowaną. Pierwsze akordy przeistaczają ją w niezmiernie ekspresyjną wokalistkę, a gdy rozbrzmiewają brawa wydaje się być tym zaskoczona. O muzyce inspirowanej folklorem, jej znaczeniu, oddziaływaniu na ludzi rozmawiają z Anią Kiełbusiewicz Marzena Goławska i Magda Opoka Marzena Goławska: Od jak dawna śpiewasz? Ania Kiełbusiewicz: Śpiewam od przedszkola, jak każdy. Na scenie zaś zaczynałam od poezji śpiewanej, piosenki turystycznej. Folkiem zajmuję się od roku. Magda Opoka: Skąd pomysł na wykonywanie właśnie takiej muzyki? A.K.: W pewnym momencie natknęłam się na ludzi, którzy grają tę muzykę, na przyjaciół słuchających folku, którzy jednocześnie mają bliski kontakt z naturą, a mnie od dzieciństwa fascynują wyjazdy w góry, wszelkie spotkania z przyrodą. Myślę, że muzyka folkowa jest w dużej mierze związana z przyrodą, wynika z głębokiego zrozumienia natury i stąd wywodzi się moje zainteresowanie kulturą ludową. M.G.: Folk to bardzo szerokie pojęcie, czy masz jakieś szczególne zainteresowania? A.K.: Pochodzę z Górnego Śląska, z Tarnowskich Gór i dlatego chciałabym zajmować się folkorem muzycznym tego regionu, śpiewać piosenki z okolic mojego miasta, z Rybnika, Raciborza, Lublińca. Śpiewam to, co znajdę, co mi się spodoba, bo nie każdy utwór odpowiada moim upodobaniom, czy możliwościom, ale zawsze staram się, by były to utwory z regionu, w którym mieszkam. M.O.: Jak zdobywasz repertuar? A.K.: Na początku miałam dużo problemów z doborem repertuaru, nie wiedziałam od czego zacząć, jak zabrać się za poszukiwania. Okazało się jednak, że sprawa jest prosta, że wystarczy iść do biblioteki i otworzyć w katalogu szufladkę pod hasłem "Muzyka". Jest tam mnóstwo opracowań, choćby Rogera Lompy. M.G.: A czy sama zbierasz pieśni? A.K.: Jeszcze nie spotkałam się z nikim, kto by mi taką pieśń zaśpiewał, ale mam nadzieję, że tacy ludzie wciaż we wsiach śląskich istnieją. Na razie moja droga wiedzie przez literaturę. M.O.: Czy nie masz trudności z odtworzeniem pieśni z zapisów? A.K.: Nie znam dobrze gwary śląskiej. Moi rodzice mówili do mnie po polsku, babcia też, więc jak przeczytam tak śpiewam. Staram się śpiewać gwarą, ale w tej chwili jest to bardzo trudne i wymaga ode mnie wiele uwagi i skupienia. Dbałość o język rzutuje na interpretację i stronę muzyczną utworu. M.G.: Czy masz już sprecyzowane plany na przyszłość? A.K.: Konkretnych planów nie mam. Na razie chcę zebrać większy materiał i go opracować. Czas pokaże co będzie dalej. O płycie jeszcze nie myślę. M.O.: Jakie znaczenie ma dla ciebie muzyka ludowa? A.K.: Jest to muzyka, która wypływa ze współżycia z przyrodą, z cyklu, jaki ona narzuca. Z niego wynikają pieśni obrzędowe mówiące o życiu zgodnie z porami roku. Jest to muzyka zdrowa, dająca okazję do zastanowienia się nad sobą, nad życiem. Niewielu ludzi zastanawia się dziś dlaczego żyją, gdzie żyją i dlaczego w takim zakopconym świecie i nad tym, czy mogą wyjść z miasta w pole i po prostu tam pobyć. Dla mnie jest to forma ucieczki z miasta. M.O.: Czy sądzisz, że dzięki tej muzyce można odnaleźć kontakt z przyrodą? A.K.: Mam nadzieję. M.O.: Czy swoją muzyką chciałabyś słuchaczy skłonić do tego? A.K.: Moim przesłaniem jest to, żeby ludzie zwrócili się ku swoim korzeniom. Chciałabym ich zainteresować kulturą miejsca, w którym żyją. Jest ona zagrzebana gdzieś w bibliotecznym katalogu, jeszcze na wsi można znaleźć jej echa, a nawet w cepeliowskich zespołach. U nas jednak, w Tarnowskich Górach, miejscowy zespół nie korzysta z własnych tradycji, lecz czerpie z folkloru żywieckiego, który jest bardziej widowiskowy. Śpiewam też, aby poprzez muzykę kreować siebie. koniec
|